Quantcast
Channel: Jureckifoto
Viewing all 238 articles
Browse latest View live

Maciej Herman - fotograf przemysłowy czy portrecista?

$
0
0
Maciej Herman - to nazwisko zaczyna się powtarzać w niektórych kręgach coraz częściej. I jest o czym mówić i co interpretować. Niedawno otrzymał I  nagrodę w kategorii industria  na Międzynarodowym Festiwalu Fotografii Przemysłowej i Industrialnej Foto-Pein (VI edycja konkursu).

Stocznia Gdynia

Tak mi opisał : "Nagrodzony cykl składa się z 5 fotografii (wszystkie w załącznikach), natomiast cały projekt składa się z kilkudziesięciu fotografii. Mam nadzieję, że niedługo uda mi się zorganizować większą wystawę w Trójmieście (na którą oczywiście wyślę zaproszenie), a także przy pomocy miasta wydać album z tymi fotografiami. Myślę że ta stocznia zasłużyła na tego rodzaju pamiątkę." Mamy kolejny ważną dokumentację z polskiej stoczni, mam na myśli bardzo cenione prace Michała Szlagi, a z Gdańska, który w przestrzeń stoczni oraz zapisał jej charakterystyczne postaci, jak Anna Walentynowicz czy zwykły spawacz. Ale styl Hermana jest diametralnie inny, wyciszony i purystyczny. Z pewnością interesujących prac czy całych cykli dotyczących upadku polskiego przemysłu stoczniowego należy jeszcze oczekiwać. Jest to jeden z kluczowych tematów polskiego dokumentu po 1989 r.

Stocznia Gdynia



Krótki opis wystawy i cyklu: " MACIEJ HERMAN - STOCZNIA GDYNIA, 2010

Mój ojciec przepracował w gdyńskiej stoczni 47 lat. Zaczął mając 16 lat, jako ślusarz i skończył w wieku 63 lat zamykając zakład na klucz, po likwidacji będącej następstwem decyzji Komisji Europejskiej. Ja z kolei wychowywałem się na gdyńskim Obłużu - stoczniowym osiedlu. W wieżowcu, w którym mieszkałem, na każde piętro przypadało średnio 1,5 stoczniowca. Przez okno przez 20 lat oglądałem stoczniowe dźwigi, a codzienną pobudką były dla mnie uderzenia w kadłuby budowanych statków. W 2010 roku przez tydzień fotografowałem opustoszały zakład. Miesiąc później Stocznia Gdynia SA została podzielona i rozprzedana, „rozpadła się” na wiele firm i firemek różnych branż. Przestała istnieć bezpowrotnie."

Stocznia Gdynia


Fotografie zostały wykonane techniką analogową, na kliszy średnioformatowej."


Ale chyba bardziej jestem przekonany do jego portretów ze względu na ich prostotę i psychologiczny dialog z portretowanym. Bliskie są myśleniu o fotografii, jakie reprezentuje Marcin Sudziński i Katarzyna Karczmarz. 

Eleonora Konieczna-Klamann (córka Hildegardy Koniecznej)

Fragment z wywiadu, które przeprowadzone były przez socjolog z Poznania - dr Agnieszkę Figiel, która jeździła z Maciejem i odwiedzała przesiedleńców. : "Mama miała też kontakty ze Służbą Bezpieczeństwa. Co rusz przyjeżdżali i pytali o różne sprawy, czemu nie wyjedzie, przecież jest w obcym kraju. A ona mówiła: „W jakim obcym kraju? Ja nigdy nie wyjeżdżałam. To Polska do mnie przyszła, a nie ja przyszłam do niej”. No i tak mama tu została. Nie chciała wyjeżdżać, jak wszyscy wyjeżdżali. Mówiła: „Tutaj mam moje korzenie, tu zostanę”".

Zbigniew Malinowski

Fragment z wywiadu A. Figiel: "Rodzice przyszli tu spod Radzymina, spod Warszawy. Tam mieli po działeczce, a po wojnie przyszli na te odzyskane ziemie, na to gospodarstwo. Mieli tak trochę pobyć, grosza zarobić, postawić sobie jakiś domek. Ale się zasiedzieli. Bo tam koło Warszawy było przeludnienie dawniej, mieć kawałek ziemi to był problem. Tam 20 km od stolicy światła nie było na wsi, a tu już była siła założona i silniki, i młockarnia. Takie niemieckie wyprzedzenie. Jak tu przyszli, to były i krowy, i maszyny. To od razu każdego zachęciło, by się wprowadzić."

Maria Hruszowiec

Fragment z wywiadu A. Figiel: "U nas cała Polska rozsypana. Bo ze wschodu tu wysiedlali. Ze dwa, trzy miesiące tam były do namysłu. Można było brać dwa konie, dwie krowy i cały swój dobytek. Co tylko mogło się wziąć. Co pozwolili, to zabraliśmy. I wyjechaliśmy."



Ksawery Czuczejko

Fragment z kolejnego wywiadu: "Po wojnie była repatriacja i rodzice wyjechali na Ziemie Odzyskane. Bo Polacy musieli opuścić tamten teren, tam była już Białoruś. Rodzice byli z zawodu rolnikami i jak jechali tym bydlęcym wagonem, to wzięli ze sobą krowy, świnie. A Rosjanie ich na jednym przystanku obrabowali: zabrali krowy, zabrali świnie. Rodziców potem odszukałem w Poznaniu, na dworcu Antoninek. Bo w tym gospodarstwie to ja byłem pierwszy i potem rodziców odnalazłem – tu urząd gminy był i przydzielał gdzie było wolne."



Maria Horbanowicz

I kolejny fragment wywiadu A. Figiel: "Kamieniec Litewski, nad Bugiem, na Kresach - tam Rosjanie nas troszeczkę straszyli i musieliśmy zostawić wszystko. Tutaj, na te ziemie, przyjechaliśmy z rodzicami. Było nas czworo, bo ja trzy siostry mam. Jedna już nie żyje, jedna siostra jest Łodzi, jedna w Gdyni, a ja tutaj zostałam. Ze względu na rodziców, bo rodzice mieli gospodarstwo. I tak zostałam."

Dodatkowej wartości tej historyczno-archiwalnej pracy nadaje sens identyfikacja osób oraz wywiady, jakie przeprowadzał Maciek  W rezultacie mamy ważny zapis dokumentalny w formule zbliżonej do Zofii Rydet, ale nie tylko, także o charakterze klasycznego fotodziennikarstwa (przypomina się Tomasz Kizny), którego celem ma być wystawa i album, który zaświadczy o dziwnym ludzkim losie oraz empatii fotografa, co jest także istotne. I chyba nie tylko dla mnie.

Prace "przesiedleńców" można oglądać w Poznaniu na Festiwalu  im. Eryka Zjeżdżałki. Można także zapoznać się z nimi na blogu Macieja Hermana (http://sevillian.blogspot.com/2012/10/z-drugiej-strony-w-poznaniu.html) i na blogu Sławka Tobisa - organizatora wystawy zbiorowej w Galerii Szyperskiej,  (http://blog.tobis.pl/2012/10/z-drugiej-strony-o-wystawie-from-other.html)..

"Ron Kedmi, Cover – Uncover" (25.10 do 25.11. 2012 Muzeum Kinematografii, Łódź)

$
0
0
Wystawa w łódzkim Muzeum Kinematografii, której kuratorem jest Alicja Cichowicz jest jedną z najważniejszych wystaw  z pogranicza fotografii reklamowej i artystycznej, jakie odbyły się w Polsce. Ron Kedmi jest przede wszystkim bardzo ciekawym portrecistą, który zmienia, zaciera tradycyjne znaczenia i dystynkcje portretu, zawartego między pojęciem religijnego, w tym świętego a hedonistycznego i erotycznego pojmowania człowieczeństwa. Nie interesuje go, jak wielu fotografów reklamowych, ukazywanie seksualności, bardziej maskuje i zakrywa niż eksponuje ciało swych modelek.  To bardzo udana ekspozycja. logicznie podzielona na dwie części. 

Ron Kedmi, Czarna wdowa 1, fotografia na płótnie, 145×120 
(Delikatna dla mnie, mocna dla innych prowokacja zawarta w tytule i jednoczesnym odwołaniu do "nadmiaru" religii.


Ron Kedmi izraelski artysta, jak juz wspomniałem,  pracuje jako fotograf reklamowy i artysta. Tworzy, czy raczej próbuje działać na różnych polach aktywności twórczej. Ale w obecnych czasach fotografia artystyczna lub co niej pozostało może nie różnić się formalnie od reklamowej. Albo inaczej - fotografia reklamowa często może być ciekawsza od artystycznej. Na internetowej stronie Kedmiego zobaczymy "komercyjne" zdjęcia takich sław jak Naomi Campbell (chyba z elektronicznym retuszem), Claudia Schiffer oraz wielu innych heroin, których nazwiska niewiele mi mówią, gdy z ten świat jest mi zupełnie obcy i mogę żyć niezależnie od niego. Bardziej podobają mi prace określone jako  "editorial", wykonywane w różnych przestrzeniach miast czy pobliżu świątyń , które także należą do świata mody (np. magazyn "Beverly Hills").

Ron Kedmi, Zakonnica 1, odbitka na płótnie, 120×280
Oczywiście w tej pracy zakodowana jest przewrotność znaczeń i erotyzm.

Ron Kedmi, Bez tytułu, 2003, druk cyfrowy, 170×120
(W takim stylu wystawiał w Polsce swe zdjęcia Łukasz Ziętek i można je znaleźć na moim blogu)

Sądzę, że Kedmi jest przede wszystkim artystą, który "musi" z własnego wyboru oczywiście działać w reklamie, podobnie jak np. Erwin Olaf. Świadczą o tym bardzo dobre portrety, w których znajdziemy ślady stylu takich mistrzów, jak: Man Raya, Cecil Beaton, a także Helmut Newton czy Richard Avedon. Ale są to tylko ślady, gdyż prace z cyklu Elements (Żywioły) traktują o poczuciu winy, krzywdy moralnej wyrządzonej przez religię i system narzucony system wychowania. Taka niejednoznaczność cierpenia ukazana w pracach, w tym oddziaływanie ognia i wody na młode postacie jest bardzo intrygująca. 

Ekspozycja. (Po prawej praca pokazująca umiejętnie sięganie do performance czy nawet z kręgu body-artu.)

Ekspozycja. Prace wykorzystujące wnętrzności zwierząt, służące jako strój lub nakrycie głowy gdyż taka jest także natura ludzka. To, co pierwotne i archaiczne jest również naszą biologią i forma egzystencji. Na pierwszym zdjęciu z lewej kobieta płacze (Cover-Uncover 3, 2012 - druk cyfrowy 162x115,5 cm) sięga to do zdjęć wojennych ukazujących tragizm przeżyć. A więc artysta niczym żongler umiejętnie nakłada na siebie różne powidoki obrazów, jakie mamy w pamięci.

Body 2, 2007, druk cyfrowy 145x120 cm
Jedna z najciekawszych prac na wystawie ukazująca dążenie człowieka do nieśmiertelności, w tym osiągnięcia stanu całkowitego panowania nad ciałem, gdyż do jest ważnym krokiem do "bycia wyzwolonym". Ale figura świętego czy mistyka może świadczyć także o zrozumieniu stanu śmierci!

Czarna wdowa 2, 2007, odbitka srebrowa na płótnie, 145x120 cm
Czy to portret Madonny czy uwodzicielki? Religijność, jak w rzeźbach Berniniego przenika się z erotyką. A więc zdecydowanie to drugie...

Ekspozycja z realizacją wideo, które w kilku miejscach bardzo dobrze uzupełnią pokaz w Łodzi

"Energia Afryki" (POS, Łódź, 16-17.11.2012)

$
0
0
W Poleskim Ośrodku Sztuki w Łodzi odbył się pierwszy festiwal poświęcony kulturze Afryki, a właściwie jej interpretacji, wyrażającej tytułową "energię", która przenika wszystko będąc siłą sprawczą pozytywną lub o czym należy pamiętać również negatywną. Niewłaściwie użyta energia szkodzi, a nawet zabija....Ale na tej wystawie nie ma tego problemu, który istnieje oczywiście w rozdartej konfliktami Afryce, gdzie "żniwo śmierci" zbiera swe plony.


 Betti Ibata [po prawej] dysponuje świetną skalą głosu. Kilka jej prostych w treści piosenek zrobiło na widzach bardzo duże wrażenie. Co ciekawe artystka urodziła się w Łodzi, obecnie studiuje na UŁ

Prace swoje pokazało kilku artystów:  werystyczne rysunki, częściowo realistyczne, częściowo imaginowane, zmieniające realne sytuacje zaprezentował Piotr Tymochowicz. Relacja formy należała niekiedy do surrealności czy nadrealności w typie rysunków Stefana Żechowskiego. Ale są to ciekawe prace , w których widać zmienianie zreprodukowanej rzeczywistości, tak aby była zastanawiająca czy intrygująca swą innością, a może nawet obcością. Powstaje pytanie o widzenie artysty? Czy jest ono "turystyczne" czy postkolonialne, gdyż nasze postrzeganie nie jest wcale przezroczyste i bezosobowe. Najczęściej wyraża charakter ideologiczny kraju, z jakiego pochodzi dany artysta



Piotr Tymochowicz, z cyklu Rysunki afrykańskie, długopis, papier, 50 x 30 i 42 x 29,7 cm.


Bardzo obszerny był pokaz  Zbigniewa Błońskiego na parterze POS, który z masek, form wyobrażeniowych, jak kwiaty, a nawet z oręża (dzidy) stworzył formy pozbawione pierwotnej mocy, "oswojone", może nawet zeuropeizowane. Tu mamy przykład fascynacji kultura, która ma zdobić potencjalne polskie wnętrza, bez jej pierwotnej mocy, która jest "groźna".

Czy miasto Łódź i jego instytucje zainteresują się afrykańskimi tematami i takimi artystami, jak Andrzej Zając. A może to uczyni poseł PO John Abraham Godson? 

Stylizowane i pozbawione grozy maski Zbigniewa Błońskiego, (fot.  autor). Od tego momentu zaczyna się również kulturowa moda, ale na razie nie ma w niej nic nagannego, gdyż dominuje fascynacja formą, którą trzeba zbadać i ujarzmić.

Niezwykle trudne i pracochłonny haft pokazała Joanna Zybert pracując nad sakralnie ukazanymi twarzami. Za pomoca koloru złotego i nimbu stwarzała formę ochronną dla prostych matek, które  w ten sposób czyniła szlachetnymi. Ten typ twórczości i ikonografii łączy się z pracami jej ojca - Andrzeja Zająca. Zresztą razem odbyli podroż do Afryki w 2010, wykonując steki zdjęć i kręcąc materiał wideo, co zaowocowało filmem Smakowanie Afryki, pokazanym drugiego dnia festiwalu. 

Obraz A. Zająca z 2012 r. sakralizujący "zwykłe dziecko". Typ malarstwa trochę w duchu XX-wiecznego akademizmu, opartego na przekazie fotograficznym. (fot. K. Jurecki)

A główny bohater festiwalu - Andrzej Zając? Wylewała  się z niego wprost energia. Energia pozytywna wobec wszystkich uczestników, w tym licznie przybyłych na warsztaty dzieci. Dla mnie Andrzej Zajac jest bardzo ważnym rzeźbiarzem, któremu w przyszłości chciałbym przygotować wystawę. Najciekawsze są dla mnie jego instalacje z naturalnymi owocami czy elementami, w których trwa realne życie. Przypomina to nawet jedna z prac Jospeha Beuysa, która widziałem w muzeum Bonn. Codzienne do gabloty wkładane były świeże pomarańcze z zielonymi listkami. Tak, aby trwało życie.


Andrzej Zając z figurką słonika na tle swego obrazu(fot. K. Jurecki)


Najważniejsi sprawcy festiwalu: [od lewej]: Piotr Tymochowicz, A. Zając, Joanna Zybert,   Zbigniew Błoński (ps. Szaman) oraz Danuta Pospiech (POS), (fot. K. Jurecki)  

Monumentalna rzeźba A. Zająca,  (fot. K. Jurecki)

 Najbardziej jednak chyba zadowolone z festiwalu  w dużej liczbie uczestniczy warsztatów plastycznych.Czy kultura afrykańska i jej znajomość potrzeba jest w Łodzi? Oczywiście, że tak. Nie trzeba tego nawet tłumaczyć.



 Malarstwo i rzeźba A. Zająca,  (fot. K. Jurecki)

 A. Zając, Święty Jerzy w walce ze smokiem, instalacja, (fot. autor)


Haftowane misternie obrazy  Joanny Zybert(fot. K. Jurecki). Technika haftu krzyżykowego posłużyła do stworzenia sakralnych obrazów. Bardzo ważna jest tu intencja artystki, polegająca na zamienieniu szarej codzienności na sacrum. 

 A. Zając, Instalacja(fot. K. Jurecki)


16.11.2012 godz. 17.00 
Art Festival - Energia Afryki
Wernisaż wystawy obrazów, rzeźb oraz haftów inspirowanych Afryką
1. Uroczyste otwarcie Festiwalu - recital Betti Ibata, artystki z Konga
2. Otwarcie wystawy zbiorowej "Afryka - fikcja i rzeczywistość". W wystawie udział biorą:
Andrzej Zając - rzeźba, malarstwo
Zbigniew Błoński - rzeźba
Joanna Zybert - haftowane obrazy
Piotr Tymochowicz - rysunek
3. Madonny - pokaz multimedialny

Instalacje Andrzeja Zająca,  (fot. autor) 

Andrzej J. Lech. CITÁTY Z JEDNEJ REALITY / QUOTES FROM ONE REALITY. FOTOGRAFIE / Z ROKOV 1978 – 2010 (Poľský inštitút v Bratislave1.11. – 30.11. 2012)

$
0
0
 Andrzej Jerzy Lech, Opole, z cyklu Cmentarz zamknięty, 1980. (Właśnie ta fotografia zapowiadała ekspozycję w Bratysławie)

Tv w Bratysławie w tym materiale w okolicach 40 minuty pokazuje wystawę Andrzeja w Instytucie Polskim. (Potencjalnych oglądających proszę o cierpliwość w poszukiwaniu relacji, ale relacja jest ciekawa). Andrzej Lech niestety nie doleciał do Wiednia, a stamtąd nie przywiózł go samochód do Bratysławy. Nie było go na wernisażu, szkoda, ale co można było uczynić? 

Super huragan Sandy okazał się zbyt silny, pokonał nie tylko linie lotnicze. Spowodował dla stosunkowo niewielkiego regionu kolo Nowego Jorku autentyczny koniec świata. Zresztą, jak słusznie zauważył na wernisażu wystawy  Amerykanin Roberto Muffoletto, Andrzej pokazuje stan "przed" i "po" katastrofie, z czym się zgadzam. Nawet w ten sposób czasami zestawiałem jego prace w Bratysławie, delikatnie zakłócając chronologię zdarzeń, gdyż ta nie jest najważniejsza. Inny amerykański krytyk Patrick Keough był pełen uznania dla nowojorskich zdjęć Andrzeja. To cieszy, ponieważ ich opinie  są "z wewnątrz, czyli z USA"  są cenne. Poza tym, fotografia Andrzeja ma "dar", jaki miała poezja w starożytnej Grecji czy dramaty Szekspira, może nie jasnowidzenia, ale przewidywania zdarzeń... Wypełnia się dziwnymi pustymi amerykańskimi, meksykańskimi czy polskimi pejzażami, niczym naczynie, przyjmujące życiodajny napój w swym profecznym wymiarze. To "czyni" ją wyjątkową na scenie polskiej, a w przyszłości może i europejskiej. Odróżnia ją od wielu naśladowców i imitatorów rzeczywistości fotografujących śmieszne karoserie samochodowe czy kolorowe witryny, sprowadzając widoczki do formy karykatury.


Z cyklu dziennik podróżny, 

Ekspozycja, która na swej premierze w Łodzi miała 117 fotografii, w Bratysławie liczyła 56 zdjęć, podobnie jak w Ostrawie w Galerii  Fiducia (wrzesień-październik 2012). Z prezentacji w stolicy Słowacji na bardzo ciekawym XXII Miesiącu Fotografii jestem bardzo zadowolony, pomimo niełatwej przestrzeni. Przy okazji chciałbym podziękować za bardzo dobrą współpracę dyrektorowi  Tomaszowi Grabińskiemu i pani Marcie Miarze.

Na wernisaż przyszła duża grupa osób. A tego dnia - 31.10.12 - odbywały się one co pół godziny i było ich sześć, czyli duża konkurencja. Tradycyjnie otwarcia ekspozycji Andrzeja w IP dokonał dyrektor festiwalu Václav Macek, wicedyrektor IP  Tomasz Grabiński i ja. W ten sposób dobiega końca pierwsza monograficzna ekspozycja Andrzeja, której kuratorami byliśmy razem Magdą Świątczak.Wystawa pokazana została: w Łodzi, w Toruniu, Opolu, Świdnicy, Jeleniej Górze oraz za granicą (bez jakiejkolwiek pomocy Ministerstwa Kultury...). Niestety nie udało znaleźć się dla niej miejsca we Wrocławiu - rodzinnym mieście artysty. 

Poniżej mini dokumentacja pokaz Andrzeja Lecha w Bratysławie (fot. K. Jurecki)







Potencjalnych czytelników na temat fotografii Andrzeja zachęcam do lektury obszernego katalogu wydanego przez Galerię "FF" w Łodzi w 2011 roku oraz mojego innego tekstu Pojęcie i przemiany dokumentu w fotografii Andrzeja Jerzego Lecha (1978–2011).

Andrzej J. Lech, Oświęcim-Auschwitz, 2002. (Jedna z najciekawszych fotografii artysty, idealna, jeśli taka istnieje, metafora "fabryki śmierci". Ta pamięć jest bolesna i szybko się nie zabliźni)

K. Jurecki, tekst z katalogu XXII Miesiąca Fotografii w Bratysławie

A poniżej mój tekst oraz info o wystawie po słowacku:


Marek Noniewicz - tworzenie z chaosu. Człowiek jako cześć natury

$
0
0
Z Markiem Noniewiczem spotkam się od kilku lat przy okazji różnych wykładów, otwarć wystaw (Co kryje się na dnie oka?, Toruń) czy na Porfolio Review w Bratysławie, na którym odniósł "mały" sukces, ponieważ znalazł się w gronie 15 najwyżej ocenianych fotografów, a konkurencja była duża. Zresztą to był polski rok na Portfolio w Bratysławie, gdyż pierwsze miejsce zajął Jan Brykczyński z grupy Sputnik Photos, reprezentowany przez Anzenberger Gallery z Wiednia, co moim zdaniem odegrało we wspomnianym konkursie zasadniczą rolę.


Warianty obecności, 1999


Marek Noniewicz jest poza głównym prądem "nowego dokumentu", inscenizacji i innych tendencji. Swe prace realizuje w XIX-wiecznej technice – cyjanotypii, wykorzystywał też kamerę obskurze (Warianty obecności– autoportrety wykonane w kamerze otworkowej w 1999 r.). Sięga jak kilkunastu, może kilkudziesięciu twórców posługujących się tzw. technikami alternatywnymi do początku techniki fotograficznej, a zwłaszcza do twórczości Anny Atkins. Wierzy, że fotografia może zbliżyć się do tradycji alchemii i za jej pomocą można "wyczarowywać" prawdziwe obrazy, które fragmentarycznie pochodzą czy rodzą się świecie rzeczywistym, ale ich połączenie poprzez montaż stwarza lub może stworzyć coś niepowtarzalnego ("unicum"), jak dzieje się to w niektórych realizacjach Pawła Żaka czy w innej technice uzyskiwane było w wielu pracach Staszka Wosia.


Zarys zoologi fantastycznej2010



Marek Noniewicz, w odróżnianiu od innych polskich przedstawicieli technik alternatywnych, podobnie jak np. Jarosław Klupś, posiada bardzo dobre przygotowanie historyczno-teoretyczne, jakie uzyskał na ASP (dziś UA) w Poznaniu. Poza tym potrafi w interesujący, i co dla mnie istotne prawdomówny, sposób pisać o swojej pasji. W tekście pt. Iliaster – materialność obrazu fotograficznego, który znajduje się na stronie www artysty czytamy: "W pracy nad projektem w zasadzie rezygnuje z użycia aparatu fotograficznego, który w jakimś stopniu zapośrednicza opis rzeczywistości i dla moich poszukiwań czyni go mniej czytelnym i ciężarnym o znaczenia nie przystające do projektu. Iliaster– to według Paracelsusa pierwsza konkretna materializacja, z której zostanie uformowany wszechświat, dla mnie zaś to inna forma materializacji rzeczywistości fotografii, przy wykorzystaniu dawnej techniki – cyjanotypii. Sama jednak technika cyjanotypii nie decyduje o istotnym ciężarze powstających prac, sama tylko technika byłaby pustą refleksją i czczą tęsknota z utraconą aurą i magią pierwszych obrazów; to właśnie z tego powodu w znacznym stopniu rezygnuję z użycia aparatu i wykorzystuję fragmenty gromadzonych materiałów organicznych: zasuszonych roślin, owoców, pióra ptaków, znalezione martwe owady itp."



Iliaster, 2011-2012 

Czy prace te prace są przestarzałe, by nie powiedzieć anachroniczne? Nie, myli się ten kto odrzuca w swej perspektywie krytycznej, jak niektórzy pyszałkowaci "nowi dokumentaliści", koncentrujący się na zniszczonych karoseriach. Jeśli montażowych pracach Noniewicza zawarty jest problem egzystencji człowieka, potraktowanego na równych prawach z innymi formami przyrody czy istnienia. Jeśli artysta używa "resztek" przyrody, o czym pisał we wspomnianym już tekście. Pisał "wykorzystuję fragmenty gromadzonych materiałów organicznych: zasuszonych roślin, owoców, pióra ptaków, znalezione martwe owady itp. Ich obrazy uzyskuję w sposób fotograficzny, wykorzystując do tego celu luksografię." 

Podsumowując są to prace, w których dostrzegam zupełnie inne problemy formalne i ideowe od polskiego mainstreamu fotograficznego. I bardzo dobrze, bo ci którzy idą w tłumie, pozostaną niewidoczni, poza pierwszym szeregiem. Oczywiście nie wszystkie prace autora podobają mi się. Artysta musi wyrwać się chaosu i bardziej zapanować nad stwarzaną materią. Ale jego dokonania bezsprzecznie przekonują mnie.

Sommer Album, 2007-2011

Tylko czy można uciec przed chaosem? Pewnie tylko niektórzy to potrafią.

P.S dziś  (10.12.12) wpisałem komentarz na Facebooku (na stronie Marka Noniewicza) kilka zadań odnośnie słow Sławomira Tobisa: "S. Tobisa stać tylko na złośliwości, jako fotograf zupełnie mnie nie interesuje, nie wyszedł poza fotoamatorstwo ładnych widoczków. Znany jest od lat, że zawsze podpiera swą działalność znanymi fotografami. I niech tak zostanie! Natomiast jego blog, choć kunktatorski, polecam, gdyż przedstawia relacje z Berlina. I jeszcze insynuacje o Wosiu, coś powiedział - wstyd! Marna to postać, która tylko insynuuje!"

Spotkanie z Adamem Mazurem. Promocja książki"Decydujący moment" (2012)

$
0
0
Grzegorz Nawrocki, Czas Apokalipsy, 13.12.1981

13.12.12 czy ta data wciąż znaczy? Czy ma w dalszym ciągu istotne odniesienie do beznadziejnych i ponurych lat? Dla mojego pokolenia z pewnością tak. Ta data jest w dalszym ciągu bardzo ważna. Ale myślę, że dla osób urodzonych w latach 80. czy 90. już nie, gdyż to wydarzenie działa podobnie jak Powstanie Styczniowe czy Bitwa pod Grunwaldem. Pamięć się zaciera, ale historia wciąż posiada swą siłę i moc, ale niekoniecznie pozytywną. Niestety, odradza się nacjonalizm i rasizm, sytuacja powraca do miejsca znanego z historii z okresu międzywojennego. Ale odłóżmy na bok te smutne rozważania.

Przy okazji dzisiejszej dyskusji na Facebooku okazało się, że podobne, nawet bardzo podobne "kultowe" zdjęcia do Chrisa Niedenthala wykonało jeszcze dwóch fotografów. Jedno ze zdjęć publikuję powyżej. Ale praca Niedenthala jest najciekawsza ze względu na kadr i ... kolor.

Okładka książki Adama Mazura Decydujący moment. Nowe zjawiska w fotografii polskiej po 2000 roku

06,12,12 godz. 18.00, w Miejskim Punkcie Kultury Prexer-UŁ w Łodzi odbyło się spotkanie z  z Adamem Mazurem Decydujący moment na temat jego nowej książki, a właściwie albumu liczącego 392 s. (!) Szkoda, ze spotkanie nie nie było należycie rozreklamowane i dotarli na nie przede wszystkim studenci fotografii ze szkoły filmowej. Szkoda także dyskusja schodziła na tematy poboczne, jak polityka Wydziału Promocji UM czy finansowania kultury w Łodzi.

Album jest najważniejszą publikacją na temat fotografii ostatnich lat w Polsce. Mam wiele merytorycznych wątpliwości, zastrzeżeń. Niektóre ujawniałem na spotkaniu. Najbardziej podoba mi się rozdział Instytucjonalne przesilenie, ponieważ autor nie boi się zdiagnozować i obnażyć miałkości polskich muzeów i instytucji państwowych zobligowanych do gromadzenia oraz opracowywania kolekcji fotograficznych. Z tego powodu polska fotografia nie ma szansy na należytą promocję starych i nowych zjawisk. Za ten stan rzeczy odpowiedzialni są decydenci, czyli: Ministerstwo Kultury oraz marszałkowie województw czy prezydenci miast. Tylko co oni wiedzą o fotografii?

Według mojej oceny ten wybór 92 postaci w/w albumie  nie obroni się, nie przetrwa próby czasu. Wróżę z fusów czy przewiduję na podstawie wiedzy? Nieważne, zobaczymy za lat kilkanaście, ile osób pozostanie w wiadomości historycznej. Moim zdaniem niewiele. Zaryzykuję wybor: Aneta Grzeszykowska i Jan Smaga, Magda Hueckel, Sylwia Kowlczyk, Andrzej Kramarz, Zofia Kulik (to było wiadome), Zbigniew Libera (to też było łatwe do przewidzenia), Weronika Łodzińska, Łódź Kaliska (to też), Rafał Milach (też także), Maciej Osika, Oiko Petersen, Przemysław Pokrycki, Michał Szlaga, Joanna Zastrózna, Irek Zjeżdżałka, Zorka Project i Paweł Żak.

Bardzo dużo brakuje tej obszernej publikacji ważnych postaci dla ostatniej dekady. I nie jest to tylko Janusz Leśniak. To także, jak powiedziałem na spotkaniu, fotografia powstająca z impulsu religijnego, a także dotycząca tzw. technik alternatywnych i obrazu cyfrowego. Może kiedyś przedstawię swoją listę ważnych postaci? Oczywiście każdy z krytyków, a jest ich w Polsce kilku może kilkunastu, inaczej zredagowałby taką pozycję. Moim przypadku byłby to podział na gatunki i tendencje oraz mniej intuicyjny i towarzyski wybór, a oparty na określonej z góry metodologii, którą należałoby przedstawić we wstepie.  Ale album jest wielkim sukcesem Adama Mazura i wydawnictwa Karakter!

Pojawiały się już pierwsze recenzja: niezbyt profesjonalna Lidii Pańków z niepodpisanymi zdjęciami S. Kowalczyk w "Dwutygodniku" i zdecydowanie ciekawsza recenzja, niepozbawiona drobnych lecz na poziomie wyartykułowanych uszczypliwości napisana przez Iwo Zmyślonego w "Kulturze Liberalnej".

I na koniec tzw. autopromocja ze s. 20 Decydującego momentu. (Przy czym zaznaczam, że nie zgadzam się z oceną blogu prowadzonego przez naczelnego "Kwartnika Fotografia", gdyż niewiele tam ważnych czy istotnych informacji. To tzw. blog plotkarski, ale poniekąd pojmuję dlaczego Adam powinien go wymienić wśród najważniejszych).  Cytat: "Ciekawym zjawiskiem podnoszacym siec do rangi magazynu opinii są wpływowe blogi ekspertów i fotografów: Krzysztofa Jurecki ("Jureckifoto"), Waldemara Śliwczyńskiego ("Śliwczyński jestem"), zmarłego przedwcześnie Ireneusza Zjeżdżałki ("Proces naturalny"), Wojciecha Wilczyka ("Hiperrealizm"), Sławomira Tobisa ("Tobisologia"), Piotra Biegaja ("FotoPropaganda - wczesniej "Fotoiczek"), Mariusza Foreckiego ("Smocze historie"), fotoedytorek "Gazety Wyborczej" Kingi Kenig ("Blindspot") i Beaty Łyżwy-Sokól ("Ćwiczenia z patrzenia"), Juliusza Sokołowskiego, Jakuba Certowicza i Jedzreja Sokołowskiego ("Niebo na betonie"), czy autotematyczny, poświęcony promowaniu ciekawych blogów "Fotograficzny Blogspot". Nierzadko blogerzy nie kryją ambicji tworzenia blogów-portali, jak w przypadku Joanny Kinowskiej i jej "Miejsca fotografii czy też "Zawsze kwadratu" Marcina Szymczaka".

"36 i pół przestrzeni" (Wystawa słuchaczy AFiP w Białymstoku)

$
0
0

Monika Tryzno-Nowacka, z cyklu Rozmowy


W lipcu 2012 r. miała miejsce wystawa fotografii Akademii Fotografii i Przedsiębiorczości. W ładnym katalogu do wystawy czytamy: "“36 i pół przestrzeni” - to trzecia zbiorowa wystawa słuchaczy Akademii Fotografii i Przedsiębiorczości w Białymstoku. Prezentowane fotografie to efekt końcowej pracy I i II roku AFiP. Słuchacze szkoły w podsumowaniu roku 2011/2012 przedstawiają Państwu prace wykonane pod okiem wykładowców w pracowniach szkolnych. Różnorodność prac uwarunkowana jest szerokim zakresem tematycznym programu nauczania w szkole, od warsztatowego spojrzenia na fotografię poprzez artystyczny wyraz obrazowania. Otwarte podejście wykładowców na twórczość ich podopiecznych pozwoliło stworzyć “36 przestrzeni” w kilku wymiarach fotografii, “pół” stanowi to co niedopowiedziane, czasem zapomniane, nie zawsze obecne ale jest. [...] Praktyczna nauka zawodu fotografa oparta jest na pracy w studio, ćwiczeniach w plenerze lub w specjalnie zaaranżowanych dla potrzeb tematycznych zajęć przestrzeniach. Słuchacze zapoznają się z obróbką cyfrową obrazu, zagadnieniami z fotoedycji, reportażu, filmu, dokumentu, fotografii reklamowej oraz intermedialnej. Efektem podsumowującym kształcenie w AFiP jest praca dyplomowa, przygotowana pod okiem wybranego promotora. Pracownie szkolne prowadzone są przez specjalistów, czynnych zawodowo w zakresie fotografii, filmu i sztuki, posiadających doświadczenie pedagogiczne.Są to: Beata Hyży-Czołpińska, Michał Heller, Grzegorz Jarmocewicz, Radosław Krupiński,  Tomasz Markowski, Tomasz Michałowski, Piotr Mojsak, Marta Pietruszko, Piotr Sawicki, Jowita Wiśniewska, Wojciech Wojtkielewicz."

Lubow Lisica

Ola Śmigielska, Słowo i zapach

Ania Grabowska, Pieta - czas nieunikniony

Iza Skoczylas, Wewnątrz i poza

Niektórzy z pedagogów są znani na arenie ogólnopolskiej, a nad całością pieczę sprawuje Grzegorz Jarmocewicz, absolwent ASP w Poznaniu, a obecnie doktorant w szkole filmowej w Łodzi. Jak określić specyfikę szkoły, która ma szanse stać się jedną z ciekawych szkół fotograficznych? W obecnych czasach liczy się nie tylko  intrygujący  czy "ładny obrazek", który, pod odpowiednim nadzorem, potrafią zrobić dzieci w gimnazjum czy młodzież w liceum, ale co za nim się kryje i jakie wyraża idee, a nie tylko uczucia (Iza Skoczylas, Ola Śmigielska). Istotnym składnikiem nauczania w Białymstoku jest eksperyment wizualny (Wiesiu Woronowicz, Ada Ciborowska). Postrzegam tu wpływy koncepcji Grzegorza Przyborka, który jest najważniejszym pedagogiem polskim (Ola Śmigileska, Wiesiu  Woronowicz), a także innych: Pawła Żaka (Justyna Gawronska), Stanisława Wosia (Rafał Kruszewski).

Zaskakujące są dla mnie prace Lubow Lisicy, dotyczące upiornej inscenizacji oraz głęboko psychologiczne przesłanie zawarte w zdjeciu Ani Grabowskiej. Nową forma aktu czy nawet próba pokazania klasycznie pięknego erotyzmu są fotografie Moniki Tryzno-Nowackiej, która odnalazła zaskakująco ciekawą formą aktu męsko-damskiego. 

Zastanawia mnie także proste, ale jakże skuteczne rozwiązanie uwidocznione w fotografii Renaty Gorolewskiej z ukazaniem kręgu, a w nim młodej dziewczyny - między naturą a technologicznymi ruinami nowoczesności. Wybór scenerii, poru roku i osoby do fotografii okazał się decydujący. To pytanie o koniec świata, który kiedyś nastąpi.

Aga Bierko, Bez tytułu

Justyna Gawrońska, Niemartwa natura

Rafał Kruszewski, Bez tytułu

Jednak trudno ocenić pokazane zdjęcia. Nawet nie mogę tego dokonać, gdyż oglądam "okruchy" z całości dokonań szkoły. Czy wysoki poziom zdjęć udało utrzymać się w całych cyklach czy seriach, czy nie ma powtórek albo banalności przedstawień? Młodzi fotografowie, ze względu na szybkość kształcenia, zazwyczaj nie posiadają odpowiedniej wiedzy historyczno-teoretycznej, a tylko ona pozwala przetrwać na dłuzej lub na lata, chyba ze ktoś wyedukuje się sam, co jest możliwe, ale bardziej pracochłonne (np. Zbigniew Libera).

Z optymizmem spoglądam jednak na zdjęcia z katalogu z Białegostoku. I czekam na dalsze, także z wypowiedziami samych fotografujących, ponieważ pozwala to skonfrontować pomysł z praktyczną realizacją. Można trochę popracować nad tytułami, gdyż niektóre są zbyt oczywiste albo banalne. Warto o nich długo myśleć.

Renata Gorolewska, z cyklu Tato, czy to jest już koniec świata (4)

Ola Śmigielska, Przez dotyk

Edward Łazikowski książka "Zew nieskończoności" / [book "The Call of Infinity"] (2012)

$
0
0



Jak opisać istnienie wszechświata? ["Exit" (Warsaw), 2012, nr 4, s. 6322]

Jest to książka niezwykła, gdyż autor używając świadomie dwóch dyskursów: lirycznego podmiotu przypominającego własne doświadczenia rodzinne, tłumaczącego pułapki myślenia NAUKOWEGO I RELIGII oraz wywodu teoretycznego podbudowanego myślą fenomenologii Husserla i Heideggera, przedstawia własną, oryginalną, wizję istnienia świata. W związku z tym nie jest to książka łatwa, gdyż przypomina ponowoczesne krążenie, przenikanie, zanikanie i znów pojawianie arcytrudnych problemów granic. Autor podejmuje najtrudniejsze pytania, jak słynną „śmierć Boga". Jego formę Łazikowski definiuje jako „nieskończoność" (s. 479). Zajmuje się wieloma innymi problemami, w tym, materią i duchem, własną wędrówką poprzez bezkres istnienia, z pozycji bliskich filozofii egzystencji (Carl Jaspers) i postfenomenologii.

Czasami wywód teoretyczny zbliża go do wizji nowoczesnego proroka o ogromnym potencjale zrozumienia świata w jego wszelkich przejawach, w którym działalność artystyczna jest tylko jego częścią i już nie najważniejszą. Jest to wizja, na ile ją rozumiem, bardziej buddyjska niż o tradycji chrześcijańskiej, bardziej wyrażająca bezustanny ruch i przemianę, niż wyrażająca wiarę w osiąganie harmonii i porządku.

Autor przedstawia bardzo ważną wykładnię na temat teorii czasu i przestrzeni. Cytat: „Przeszłość „jest obecna w łonie doświadczenia". Obecna jest nie jakąś całkowitą obecnością, ale obecnością „śladu" (s. 421), oczywiście w koncepcjach naukowych.

Z pewnością monumentalna książka Łazikowskiego będzie aspirowała do najważniejszych teoretycznych książek z zakresu filozofii, jakie napisali kiedykolwiek polscy artyści.

Edward Łazikowski , Zew nieskończoności, wyd. Nova Res s.c., Gdynia 2012, s. 484.


How to Describe the Existence of Universe?  ["Exit" (Warsaw), 2012, nb 4, p. 6322]

This has been an extraordinary book. The author has purposefully applied two discourses - a lyrical subject to recollect his own family experience, explain the traps of a scientific way OF THINKING AND RELIGION, and a theoretical argument supported by philosophical thought by Husserl and Heidegger - to present his own, original vision of the world existence. Thus, the book is not easy. It deals with an extremely complex problem of limits, adopting a post modern approach to their revolving, interpenetration; fading and reappearance. The author has faced the most difficult questions, to mention the famous "death of God". Łazikowski has defined his form as the "infinity" (p.479). Further, he has dealt with a number of other issues; including matter and spirit, his own journey through the boundlessness of existence; all these from the position close to existential philosophy (Carl Jaspers) and post phenomenology.

Occasionally, a theoretical argument borders on the vision of a modern prophet with a great potential to grasp the world in its all manifestations; where art is only a segment, and even not he most important one. As far as I understand, this vision has more in common with the Buddhist than with the Christian tradition, expressing rather a constant move and the process of transformation, than the belief in the achievement of harmony and order.

The author has presented a very clear interpretation of the time and space theory. A quote: "The past "is present in the bosom of experience". It is not totally present, but present with a "trace" (p.421), certainly in scientific concepts.

Undoubtedly, the monumental book by Łazikowski will aspire to become one of the most significant theoretical publications on philosophy ever written by Polish artists. [translated M. Zipper] 

Edward Łazikowski, Zew nieskończoności, [The Call of Infinity], published by Nova Res s.c., Gdynia 2012, p.484.


Wielkość malarstwa i grafiki Samuela Szczekacza. Wystawa w Atlasie Sztuki w Łodzi

$
0
0
Samuel Szczekacz, Studia typograficzne, 1938 (litografia)

Wydawałoby się, że wszystko czy bardzo wiele wiemy o sztuce lat 30. XX wieku i nic ciekawego się nie wydarzy. A jednak niedawna wystawa pokazana w łódzkim Atlasie Sztuki pt. Samuel Szczekacz (1917-1983), (czynna między 23.11.2012 a 28.12.2012), utwierdziła mnie w przekonaniu, że ten artysta nie tylko dysponował wielkim talentem, ale przed II wojną w kręgu Władysława Strzemińskiego wykonał najciekawsze prace, pokazując, że idee okołounistyczne można rozwijać w kilku kierunkach.

Moim zdaniem jest on najwybitniejszym uczniem Strzemińskiego przed II wojną światową. Należy się zastanawiać dlaczego tak późno w Łodzi doszło do jego wystawy indywidualnej? W swym rodzinnym mieście jest praktycznie nieznany. Dzięki Galerie Berinson z Berlina doszło w Łodzi, a wcześniej w Berlinie i w Warszawie (2009) do niezmiernie ważnych pokazów. Łódzka wystawa ze względu na wypożyczone prace z Muzeum Sztuki w Łodzi była chyba najbardziej kompletna ze wszystkich dotychczasowych. 

W specjalistycznych opracowaniach przeważa opinia, że awangarda polska lat 30. była słaba, rozbita, a koncentrowała się w działaniach Grupy Krakowskiej. Nic bardziej mylnego, prace "drugiego" kręgu młodych artystów wokół twórcy unizmu są zdecydowanie ciekawsze. Należeli do niego oprócz Szczekacza, Julian Lewin i Pinkus Szwarc. Ich unistyczne i doskonałe w formie kompozycje czy poszukujące stałej, choć zmiennej harmonii prace, są bardziej interesujące od często naiwnego ekspresjonizmu pierwszej Grupy Krakowskiej.

Powstaje pytanie, czy koncepcja unizmu została już zamknięta i nikt do niej nie powróci? Nie byłbym tego pewien, ponieważ jest to najważniejsza koncepcja teoretyczna, jaka powstała w malarstwie polskim XX wieku, konkurująca z poglądami: Witkacego ("czysta forma"), Leona Chwistka (strefizm, antyunizm). 

W okresie międzywojennym w kręgu konstruktywistycznym liczyła się przede wszystkim twórczość Strzemińskiego i Henryka Stażewskiego. Z dzisiejszej perspektywy zdecydowanie ważniejszy jest Strzemiński, także ze względu na rys krytyczno-polemiczny jego teorii i pogladów artystycznych, ale zawsze artykułowanych na wysokim poziomie intelektualnym. 

Okładka katalogu wydanego przez Galerie Berinson   w Berlinie w 2009

II BIENNALE SZTUKI w Piotrkowie pt. Koniec człowieka? (nadsyłanie prac do 31.03.13)

$
0
0
Obrazy Bartka Jarmolińskiego na I Biennale w Piotrkowie, fot. Katarzyna Renkiel


Wszystkim zainteresowanym polecam biennale, w które jestem zaangażowany od 2011 roku, w tym roku odbędzie się jego druga edycja. O pierwszej pisałem na swoim blogu.

Jury w składzie:
Krzysztof Jurecki - członek Honorowy ZPAF, członek AICA (Międzynarodowe Stowarzyszenie Krytyków Sztuki), wykładowca w Wyższej Szkole Sztuki i Projektowania w Łodzi
Łukasz Korolkiewicz - malarz, prof. ASP w Warszawie
Edward Łazikowski - artysta intermedialny, prof. Akademii Humanistyczno-Ekonomicznej w Łodzi

Nagrody
1. Grand Prix – nagroda Prezydenta Miasta Piotrkowa Trybunalskiego
2. Nagroda Przewodniczącego Rady Miejskiej
3. Nagroda Ośrodka Działań Artystycznych

Otwarcie wystawy połączone z ogłoszeniem wyników konkursu oraz wręczeniem nagród laureatom.
1 lipiec–31 sierpień 2013

Więcej informacji oraz karta zgłoszenia znajduje się na stronie ODA.

Kuratorzy:
Andrzej Hoffman
Bronisław Brylski

ADRES DO KORESPONDENCJI / PRZESYŁEK
Ośrodek Działań Artystycznych
ul. Sieradzka 8
97-300 Piotrków Trybunalski
www.odaart.pl


I i II Biennale Sztuki w Piotrkowie

W XXI wieku w Polsce zauważalny jest kryzys a nawet zmierzch nie tylko takich tendencji artystycznych z lat 90. XX wieku, jak sztuka krytyczna, ale także nobliwych instytucji i imprez artystycznych. Jednocześnie jest to szansa dla nowych imprez, w tym konkursów, przeglądów, do jakich należy powołane w 2011 roku Biennale Sztuki w Piotrkowie Trybunalskim, znanym już ze światowego przeglądu performance pod nazwą Interakcje.
Nowe biennale ma za zadanie nie tylko konsolidowanie lokalnego środowiska artystycznego, ale przede wszystkim wskazywanie, czyli lansowanie młodych lub nieznanych talentów artystycznych, reprezentujących wszelkie stylistyki i  formuły artystyczne, w tym performance i wideo, którym trudno zaistnieć na coraz bardziej skomercjalizowanej polskiej scenie artystycznej. Na I Biennale takim wskazaniem było nagrodzenie prac Tomasz Fularskiego, Julii Kurek, Bartłomieja Jarmolińskiego obok klasyków polskiej sztuki, jak Andrzej Dudek-Dürer.
Kolejnym istotnym aspektem jest problematyka proponowana na tegorocznym biennale. Tym razem jest to zagadnienie filozoficzne pt. Koniec człowieka? Jest ono oczywiście tematem dyskusji od lat 60. XX wieku stając się coraz bardziej popularnym, ale i trudnym, a poprzez to ciekawym do definitywnego rozstrzygnięcia czy nawet akceptacji problemem. Jeśli przyjmiemy „kres człowieka”, czym wówczas będziemy w przyszłości? Mechanicznymi organizmami w formie bioartu? Oczywiście nie określamy i nie sugerujemy odpowiedzi, która może być zarówno obroną wartości humanistycznych, w tym oświeceniowych, jak też próbą przybliżenia problemu „nadczłowieka”. Jury zwracać będzie uwagę na problem ideowo-filozoficzny zarysowany i zawarty w pracach, jak też na formę, nie preferując żadnej z technik, szkoły (ASP) czy środowiska twórczego. Możliwe jest także dołączenie do swych prac krótkiego opisu. Fotografia czy wideo będą oceniane na tych samych zasadach, jak malarstwo, choć nie jest to łatwe.
Być może po kilku edycjach okaże się, że właśnie w Piotrkowie powstały nowe idee artystyczne i wylansowano nowych twórców. Ale jest to kwestia czasu i przyjęcia przez jury określonych preferencji artystycznych dotyczących koncepcji sztuki i postsztuki, która dominuje w światowym i polskim artwordzie.
K.J.

Książka "Stanisław J. Woś. Wywiedziony z ciemności i ze światła. I memoriam" (Suwałki 2012)

$
0
0


31.07.12 w Suwałkach odbyła się premiera książki poświęconej wspomnieniom dotyczącym postawy życiowej i twórczości Staszka Wosia. Koncepcja wydawnicza: Hubert Stojanowski, koordynacja projektu Izabela Muszczenko, redakcja Marianna Rant-Tanajewska. Na okładce zdjęcie Sławomira Tobisa.

Pod względem graficznym oraz jakości druku wydawnictwo jest na dobrym poziomie. Poza faktem, że autorskie zdjęcia sa bez podpisu oraz niektórych nie powinno być ze względu na ich estetykę.

W publikacji znajdują się m.in.teksty: Ewy Andrzejewskiej i Wojtka Zawadzkiego, Wojciecha Besztredy, Grzegorza Jarmocewicza, Tadeusza Krzywickiego, Elżbiety Łubowicz, Piotra Malczewskiego, Tomasza Michałowskiego, Izy Muszczenko, Janusza Nowackiego, Jerzego Piątka, Andrzeja Różyckiego, Marina Schmidta, Adama Soboty, Sławomira Tobisa, Zbigniewa Treppy, Andrzeja Zujewicza, Tadeusza Żaczka i Andrzeja Górskiego. 

Zabrakło m.in. tekstów: Marka Grygla, Krzysztofa Wojciechowskiego czy członków PAcamery, w tym Radka Krupińskiego, który zdystansował się od wydawnictwa. Zabrakło także podzielania książki na problemy: życiowe, filozoficzne czy dotyczące kolejnych lat twórczości czy używanych mediów, w tym rysunku i głównie malarstwa. W zamian otrzymaliśmy wspomnienia sympatyczne i anegdotyczne, które tworzą mitologię, jednocześnie zamieniając jej właściwy obraz - twórczy wyjątkowego, który nadał piktorializmowi nowego znaczenia i wymiaru. Próbował także reaktywować koncepcję czy precyzując cześć teorii "fotografii ojczystej". Jego wpływ w dalszym ciągu jest istotny w Suwałkach i w Białymstoku, u takich artystów, jak Michałowski czy Jarmocewicz.

Jeśli powstanie w przyszłości książka poświęcona twórczości Staszka to powinna się w niej znaleźć praca licencjacka Andrzeja Górskiego pt. Pejzaż mistyczny w fotografiach Stanisława Wosia, Białystok 2003, ponieważ jest najlepszym choć oczywiście fragmentarycznym opracowaniem nt twórczości Staszka.

Oczywiście zachęcam do czytania niektórych tekstów z wydawnictwa: Michałowskiego, Różyckiego czy Treppy, którzy w szczególny sposób byli mu bliscy, ponieważ uprawiają także sakralną fotografię.

p.s. Wydawnictwo rozpoczyna mój na nowo opracowany tekst  Sztuka fotografii według Stanisława J. Wosia.

Nagroda im. Katarzyny Kobro dla Natalii LL w Muzeum Sztuki w Łodzi

$
0
0
Przyznanie Nagrody im. Katarzyny Kobro (od lewej Jarosław Suchan, Jadwiga Sawicka, Natalia LL, w głębi: Józef Robakowski i Maria Morzuch), fot. K. Jurecki

19 stycznia 2013 w Muzeum Sztuki w Łodzi wręczono po raz kolejny Nagrodę im. Katarzyny Kobro wrocławskiej artystce Natalii LL. Zwrócę uwagę, że to już trzecia nagroda dla artystki związanej z grupą i galerią PERMAFO (1970-1981). Wcześniej otrzymali je: Zbigniew Dłubak i Andrzej Lachowicz. Jednocześnie we Wrocławiu trwa wystawa Gdzie jest PERMAFO?, z której pozostają w pamięci głównie pracy Natalii LL, gdyż należały do najważniejszych, nie tylko w Polsce, ale w światowej sztuce feministycznej.

Polscy artyści przyznali, jak najbardziej zasłużenie, nagrodę im. Kobro właśnie Natalii LL. Ale mam jednocześnie wątpliwości czy Muzeum Sztuki należycie wywiązało się wobec tej zasłużonej artystki? Wystawa dwudziestu kilku prac jest powtórzeniem wszystkiego tego co można było zobaczyć w sali wystaw czasowych muzeum na ul. Więckowskiego 36 w 2001 roku na ekspozycji Cielesność ciała. Natalia LL i jej studenci, 30.03-30.04.2001 (kuratorzy: Lena Wicherkiewicz i K. Jurecki). Przy okazji zaznaczam, że w archiwum na stronie Muzeum Sztuki wystawa funkcjonuje pod nieprawidłową nazwą, bez żadnego opisu. Przy okazji nagrody Kobro nie wspomniano o tym wydarzeniu z 2001, a szkoda. Poza tym prace Natalii LL bardzo zaprezentowane były na innych wystawach organizowanych przez Muzeum Sztuki: Spojrzenia / Wrażenia (1989), Wokół Dekady. Fotografia polska lat 90. (2002), XX wiek fotografii polskiej. Z kolekcji Muzeum Sztuki w Łodzi, The Shoto Museum of Art, w Tokio, pokazanej potem w muzeum w Niigacie. A teraz? Wystarczy zobaczyć obecność prac Natalii LL na Korespondencjach - zaprezentowana jest tylko jedna fotografia, a powinno być przynajmniej kilka.

Natalii LL należy się w Muzeum Sztuki duża ekspozycja np. w kontekście feminizmu z Europy Środkowo-Wschodniej z lat 70/80, ponieważ jej rola jest wyjątkowa, podobnie jak zrezygnowanie z jego reguł w końcu lat 80., co nie zostało podkreślone w komunikacie prasowym, jakie wydało muzeum. Poza tym w samym komunikacie znalazłem kilka swoich zdań i określeń, z tekstu napisanego dla Instytutu Adama Mickiewicza w Warszawie. 

Przytaczam duży fragment komunikatu prasowego ze strony MS w Łodzi, w którym na żółto zaznaczam zdania bardzo podobne do moich, na czerwono zaś zdania identyczne (!). Można było je zacytować, ale posłużono się metodę "kopiuj" i "klej". A tak nie należy czynić...

"Natalia LL - Natalia Lach-Lachowicz, urodziła się w 1937 w Żywcu. W latach 1957-1963 studiowała w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych we Wrocławiu pod kierunkiem prof. S. Dawskiego.Od 1964 roku należy do Związku Polskich Artystów Fotografików. W 1970 roku wraz z Andrzejem Lachowiczem i Zbigniewem Dłubakiem założyła grupę i Galerię Permafo, działającą do końca 1981.Od lat współtworzy międzynarodowy ruch sztuki feministycznej, biorąc udział w sympozjach i wystawach.

Do jednej z najbardziej znanych realizacji Natalii LL należy cykl „Sztuka konsumpcyjna” z początku lat 70. i o kilka lat późniejszy „Sztuka postkonsumpcyjna”. Pokazuje modelkę podczas wykonywania gestów i czynności związanych z konsumpcją.Prace tworzą fotograficzny performance, zbliżony do narracji typu filmowego. Artystkę interesuje wiele tematów, w latach 80. podejmowała zagadnienia filozoficzne, religijne czy magiczne. Często jako bohaterkę zdjęć umieszcza siebie samą. W swoich odważnych realizacjach łączy wątki erotyczne z osobistymi, feministyczne z politycznymi, czerpiąc też świadomie ze świata pop kultury. Jej późniejsze prace – z początku XXI wieku, komentują w indywidualny sposób ważne wydarzenia, w tym polityczne, ale artystka jest przy tym skupiona na własnych problemach osobistych, głównie odwołując się do tradycji body-artu. Ten właśnie kierunek, obok konceptualizmu i pytań o naturę sztuki, okazał się decydujący dla jej twórczości.

Prace artystki prezentowane były na wielu ważnych wystawach sztuki w kraju i za granicą. Znajdują się m. in. w zbiorach Frauen Museum w Bonn, Museum of Modern Art w Lubljanie, Ludwig Museum w Kolonii, International Center of Photography w Nowym Jorku czy Musée National d'Art Moderne, Centre Georges Pompidou w Paryżu."

A tu poniżej gdyby ktoś nie wierzył, dla porównania, fragmenty mego tekstu z 2004 r. pt. Natalia LL ze strony www.culture.pl, należącego do Instytutu Adama Mickiewicza. Polecam lekturę całego biogram, gdyż zawiera on określoną interpretację..., pisałem go zresztą kiedy pracowałem w Muzeum Sztuki w Łodzi.

"Natalia LL - właśc. Natalia Lach-Lachowicz, urodzona w 1937 w Żywcu. W latach 1957-1963 studia na PWSSP (obecnie ASP) we Wrocławiu. Od 1964 członek ZPAF.

Już w czasie studiów zajmowała się fotografią, grafiką i malarstwem, a w latach 70. także performance, filmem eksperymentalnym, wideo, instalacją i rzeźbą. W 1970 roku wraz z Andrzejem Lachowiczem i Zbigniewem Dłubakiem była współzałożycielem grupy i Galerii Permafo, działającej do końca 1981. Od około 1975 brała udział w światowym ruchu feministycznym.

Na początku lat 70. prace Natalii LL nabrały innych niż konceptualne znaczeń, choć z nich wyrastały. Fotografia intymna - instalacja o stylizacji zaczerpniętej z pop-artu - miała wydźwięk jaskrawie erotyczny, zbliżający się do granic pornografii. Pierwsze realizacje, które zdobyły uznanie również poza granicami kraju artystka wykonała w 1971 i 1972 roku. Należą do nich Sztuka konsumpcyjna i Sztuka postkonsumpcyjna (w których modelka wykonuje czynności związane m.in. z konsumpcją), tworzące fotograficzny performance, zbliżony do narracji typu filmowego. Fotografia była w tym momencie dla artystki rodzajem wyimaginowanego języka przybliżającego ją do marzeń sennych. Jeszcze wyraźniej widać to w innych pracach - Śnieniu i Piramidach, które były związane z jej silnymi przeżyciami osobistymi (zagrożenie życia). Osoba Natalii LL, a przede wszystkim twarz, od początku lat 70. pojawia się w wielu jej realizacjach (np. Przestrzeń wizyjna, 1973). [....] Jej sztuka z początku XXI wieku komentuje w indywidualny, nie zaś publicystyczny sposób, ważne wydarzenia, w tym polityczne, ale jest przy tym skupiona na własnych problemach osobistych, głównie odwołując się do tradycji body-artu. Ten właśnie kierunek, obok konceptualizmu i nieustannych pytań o naturę sztuki, okazał się decydujący dla jej twórczości.

Prace w zbiorach: Muzeum Narodowego we Wrocławiu, Gdańsku i Warszawie, Muzeum Sztuki w Łodzi, Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski w Warszawie, Muzeum Śląskiego w Katowicach, Frauen Museum w Bonn, Museum of Modern Art w Lubljanie, Ludwig Museum w Kolonii, International Center of Photography w Nowym Jorku, Musée National d'Art Moderne, Centre Georges Pompidou w Paryżu".

P.s [30.01.13] na stronie Muzeum Sztuki nazwa wystawy z 2001 jest już prawidłowa, czyli  Cielesność ciała. Natalia LL i jej studenci. 

Czego nie wie Rafał Milach?

$
0
0
Na blogu Rafała Milacha http://www.photobooksilove.blogspot.com/ prezentującym wydawnictwa poświęcone najnowszej fotografii polskiej znajduje się informacja o albumie Jerzego Lewczyńskiego. Już w pierwsze zdanie zawiera poważny błąd. "First large monograph of living legend of Polish photography Jerzy Lewczynski (88)." (Pierwsza duża monografia żyjącej legendy fotografii polskiej Jerzego Lewczyńskiego (lat 88)).

Pierwsza monografia wydawana była w 2005 przez wydawnictwo Kropka, a zajdziemy w nim dużo więcej tekstów i różnego rodzaju analiz, niż w jednym tekście Wojciecha Nowickiego, w którym znalazłem błędy merytoryczne i wybiórcze oraz poetyckie omówienie całej twórczości. Oczywiście R. Milach może napisać "Smart edit and excellent text by Wojciech Nowicki." (Miłe wydanie i wyśmienity tekst Wojciecha Nowickiego), ale pod znakiem zapytania stawia to jego kompetencje i znajomość historii polskiej fotografii. Nie mówić o fakcie, że wystawa pokazana była w 2006 w BWA w Katowicach. I do dziś na jego stronach znajduje się kompetentne omówienie założeń wystawy, która zawierała ok. 300 prac i była największą wystawą jaką zorganizowano Lewczyńskiemu oraz samego albumu. Czy o tym nie wie Milach?

Album z wydawnictwa Kropka jest jeszcze w sprzedaży. Oto jego zdjęcie.

Pierwsza monografia Jerzy Lewczyński. Archeologia fotografii. Prace z lat 1941-2005, (2005)

Informacje:
rok wydania: 2005
format: 20,8 x 27,6 cm
objętość: 160 stron
oprawa: twarda
reprodukcje czarno-białe i kolorowe
j. polski/angielski
projekt graficzny i skład: Przemysław Nowaczyk, Ireneusz Zjeżdżałka
wydawca: Wydawnictwo KROPKA
ISBN 83-89494-11-6

Spis treści:
Jerzy Lewczyński „Archeologia fotografii”
Jerzy Lewczyński „Między Bogiem a prawdą”
Krzysztof Jurecki „Od piktorializmu do archeologii fotografii. Znaczenie dorobku twórczego Jerzego Lewczyńskiego”
Elżbieta Łubowicz „Autoportret w negatywie. Oryginalność koncepcji fotografii w ujęciu Jerzego Lewczyńskiego”
Adam Swoboda „Fotografia naiwna?”
Marek Janczyk „Otwieram i zamykam oczy. O fotografii Jerzego Lewczyńskiego”
Ewa Gałązka „Jerzy Tadeusz Lewczyński. Kalendarium”
Wystawy
Fotografie

Information about publictaion of Jerzy Lewczyński
year of publication: 2005
size: 20,8 x 27,6 cm
volume: 160 pages
binding: hardcover
reproductions in black and white and colour
languages: Polish/English
graphic design and typesetting: Przemysław Nowaczyk, Ireneusz Zjeżdżałka
publisher: Wydawnictwo KROPKA
ISBN 83-89494-11-6

Contents:
Jerzy Lewczyński ‘Archeology of photography’
Jerzy Lewczyński ‘To tell the truth’
Krzysztof Jurecki ‘From pictorialism to archeology of photography. The meaning of Jerzy Lewczyński's artistic output’
Elżbieta Łubowicz ‘Self-portrait in a negative. Originality of the notion of photography according to Jerzy Lewczyński’
Adam Swoboda ‘Naive Photography?’
Marek Janczyk ‘I open and close my eyes. On Jerzy Lewczyński's photographs’
Ewa Gałązka ‘Jerzy Tadeusz Lewczyński. Biography’
Exhibitions
Photographs

"Za bramami Ziemi Obiecanej"/"Behind the Gates of the Promised Land" Tomasz Sobieraja (2012)

$
0
0


  
Jak zapisać widoki zdegradowanej lub nostalgicznej Łodzi? Czy jest to miasto zapomniane i wyklęte przez historię? Jaką role pełnią w nim jego mieszkańcy?  To tylko  z niektórych pytań i zagadnień podjętych w nowym cyklu, który można oglądać on line. Pozostaje także pytanie o klasę średnią i notabli miasta. Jak ich przestawić, jak ujawnić portrety psychologiczne? Wszystkie prace powstały w 2012. Koneserów fotografii informuję, ze dziś wydany został właśnie album Za bramami Ziemi Obiecanej, 2013, w którym znajduje się ponad sto zdjęć. W nich manifestuje się "potęga" Łodzi, potęga która jest wyzwaniem dla każdego fotografa. Poniżej fragment z mojego tekstu, który obok bardzo ciekawej analizy Witolda Egertha znajduje się w albumie. Cykl będzie porównywany z pracami z lat 60. Zofii Rydet, Bogdana Dziworskiego. To przykład fotografii dokumentalnej, w której autor stara się być wiernym określonej tradycji i określonym przez nią wartościom. 



PRZED CZY PO APOKALIPSIE? 

W każdym czasie i w każdej przestrzeni społecznej pytamy i szukamy obrazów ukazujących prawdziwy stan wszechrzeczy – w znaczeniu „obiektywny” czy raczej „prawdomówny”. Szczególnie interesują nas historie dotyczące miejsca, w którym mieszkamy, a w tym przypadku takim miastem wybranym i ziemią obiecaną jest Łódź. Jak  rejestruje i w jakim kontekście postrzega to miasto Tomasz Sobieraj? Na pewno takich „prawdomównych” zdjęć jak jego nie znajdziemy na konkursie zorganizowanym przez miasto Łódź  pod tytułem, który brzmi tyleż pompatycznie, co śmiesznie – Potęga Łodzi. Za jakiś czas na pewno okaże się, kto z fotografujących wykonał wnikliwą i „prawdomówną” dokumentację Łodzi, dotyczącą czasu po transformacji politycznej 1989 roku. Słowo „prawdomówność” pomimo swego różnorodnego, także religijnego i politycznego wydźwięku, ma jednak dla mnie ważne znaczenie. Jest jednym z kluczowych dla interpretacji problemów miasta, które w ostatnich latach uległo w dużym  stopniu degradacji społecznej i architektonicznej, co stało się przedmiotem pracy twórczej Tomasza Sobieraja.

Na jego fotografie z nowego cyklu Za bramami Ziemi Obiecanej, wykonanego w 2012 roku i składającego się z ponad stu czterdziestu zdjęć,spoglądam ze szczególnym zainteresowaniem, gdyż autor po raz kolejny wniknął w strukturę wizualną, a przede wszystkim w strukturę duchową miasta, która pomimo deprecjacji wciąż istnieje; być może dzięki odpowiedniemu nastawieniu fotografującego dopiero teraz jest ona szczególnie widoczna.




BEFORE OR AFTER THE APOCALYPSE?
 In every historical period and in all social circumstances we ask questions and look for images that could demonstrate the real state of things; and by real I mean here “objective” or rather “truthful”. We are especially interested in the stories about the place we live in, which in this case is Łódź, our chosen city, the Promised Land. How does Tomasz Sobieraj photograph Łódź and in what context does he place it? Certainly we shall not find such “truthful” photographs as his at the competition organized by the municipal authorities under the title which sounds as pompous as it is funny - The Power of Łódź. Soon enough we shall surely see which photographer produced a probing and “truthful” documentation of Łódź that shows what happened here after the political transformation of 1989. The term “truthfulness” in spite of its many shades of meaning, including religious and political ones, is quite significant as far as I am concerned. It is one of the key terms for the understanding of the problems of the city which in recent years to a large extent fell victim to social and architectural degradation and as such became the subject matter of Tomasz Sobieraj’s art.

His photographs from the new series called Behind the Gates of the Promised Land, completed in 2012 and consisting of over 140 photographs, seem especially interesting to me because the author once more investigated the visual, but above all the spiritual structure of the city which is still standing in spite of its decline – which has perhaps become so evident by now precisely thanks to the attitude of this photographer.

(trans. Maciej Świerkocki)







"Paskudne pocztówki" (2007-12) Michała Szlagi

$
0
0

Bardzo istotna jest intencja zawarta w cyklu Paskudne pocztówki, ponieważ wyrasta ona z poczucia bólu, niezgody, ale i przegrania. W tekście autorskim M. Szlagi czytamy: "Szczerze mówiąc, uważam że te fotografie są paskudne; paskudny temat, paskudna misja, paskudne światło, paskudne techniczne spojrzenie. Wolałbym ich nigdy nie musieć zrobić". Ale wykonywał zdjęcia, które są jedynym chyba "pomnikiem" bezmyślnego niszczenia określonej "pamięci historyczne. Te niezwykle ważne prace -  sugestywne i melancholijne trzeba pokazywać nie tylko w Gdańsku innych miastach Polski. Trzeba nad nimi dyskutować, czym jest tożsamość i genius loci? Nie znam analogicznych prac z tego miejsca, w które także obserwowałem. Są przykładem, że fotograf potrafił nie tylko zrezygnować z ironii, czy nadmiernej egzaltacji, ale stworzyć pozornie tylko racjonalny i chłodny dokument. Ku przestrodze!







Poza tym wszystkim bardzo ważna jest w tym przypadku systematyczna, prawie typologiczna dokumentacja, która ma swe różne  wymiary estetyczne.  Ciekawe jest tu dla mnie poczucie pustki, które ogrania tak wiele przestrzeni, ba nawet może przerazić swą prawdą.



"Grzegorz Jarmocewicz IRE EX" (Galeria FF w Łodzi, 21.02.2013 wernisaż)

$
0
0

2012

Tą wystawę można by określić jako jeden z powrotów, przynajmniej do galerii "FF", gdzie artysta wystawiał już w 1994 roku, kiedy był studentem ASP w Poznaniu. Przez wiele lat związany był z grupą PAcamera, które czeka na swoją reinterpretację. Nowy styl Grzegorza kształtował się długo. Obecnie możemy podziwiać jego realizacje, które niewielkimi formatami  w pełni zapełniają przestrzeń galerii "FF" w Łodzi. Pokazane prace są nostalgiczne, romantycznie pięknie; nie pasują do kilku modnych tendencji, świadomie sięgając do formuły "nowego piktorializmu", która swe źródła ma w fotografii i malarstwie Staszka Wosia, ale także na dalszym planie np. w koncepcji sztuki Stanisława Fijałkowskiego, opartej na archetypowym traktowaniu sztuki.

2010

2010

2011

2011

Na stronie galerii "FF" można przeczytać mój tekst  Fotograf ciszy. Konwencja „nowego piktorializmu, w którym starałem się analizować główne problemy, jakie ujawniają się w niezwykle sugestywnych i przekonujących pracach Grzegorza. Dawno nie widziałem tak dużej ekspozycji, na której artysta panuje prawie nad każdym detalem, motywem, ujęciem, co tworzy bardzo wyrafinowaną estetykę i styl, który przypomina mi także o fotografii Tomasza Michałowskiego i Jarosława J. Jasińskiego. Ten pokaz bardzo polecam.

2010
Cytuję fragment maila Grzegorza do mnie z 29.01.13 odnośnie aspektu technicznego, który pokazuje jak swobodnie można łączyć technikę analogową i cyfrową, która w tym przypadku kontynuuje widzenie i czucie świata istniejącego, ale poddanego aurze imaginacji i przede wszystkim pamięci, która z prywatnej historii "wybiera" określone obrazy, inne zaciera: "Zdjęcia powstają przy wykorzystaniu różnego sprzętu. Używam aparaty w zależności od motywów i przekazu. Często jest to aparat wielkoformatowy 4x5, czasem pudełko 6x9cm z jednosoczewkowym obiektywem, używam też otworka 4x5, czy 6x9cm, (rzadko cyfrowy otworek), poza tym pracuję na przystawce cyfrowej do Mamiya 67 ale też używam tego aparatu, jak również Contaxa 645 w sposób analogowy. Czasem fotografuję cyfrową pełną klatką. De facto nie jest istotny sprzęt, a raczej motyw, który wyznacza ostateczną wymowę zdjęcia. Często robię analog, wrzucam na stykówkę, odkładam na kilka miesięcy lub rok do miejsca, gdzie stykówka będzie niszczona i dopiero po tym okresie kopiuję wybraną klatkę aparatem cyfrowym. Zdarza się, że powiększam jakieś elementy zdjęcia na błonach graficznych lub drukuję cyfrowo kilka takich samych pozytywów o słabej gęstości, po czym niszczę każdy z nich w inny sposób, składam precyzyjnie razem i dopiero reprodukuję analogowo lub cyfrowo. Często po zeskanowaniu jakiegoś negatywu, kiedy mam "kopię" cyfrową - identyczne zdjęcie z tego samego miejsca, łączę dwie fotografie."

2010

2011

2012

2012

Obecna ekspozycja w Łodzi jest kontynuują poprzedniej wystawy autora Ire ex praeteritas (Centrum Sztuki Współczesnej w Suwałkach – Galeria Andrzeja Strumiłły, ul. Kościuszki 45,Suwałki, grudzień 2012-styczeń 2013).

Oprowadzanie kuratorskie po wystawie Dudka-Dürera i wykład o wideo (galeria El, Elbląg 07 i 08.03.13)

$
0
0
Trwałości... w procesie II, 2010, fotografia, druk solwentowy, 49,5 x 64 cm

Nie tylko "Sztuka Butów" - Krzysztof Jurecki o twórczości Dudka-Dürera

Centrum Sztuki Galeria EL zaprasza 7 marca o godz. 18 na spotkanie z Krzysztofem Jureckim - kuratorem wystawy Andrzeja Dudka-Dürera, który opowie o twórczości artysty w kontekście sztuki wizualnej i filozofii. Wstęp wolny.

O spotkaniu opowiada Krzysztof Jurecki:
"Moje oprowadzanie kuratorskie skupi się na analizie problemów formalnych i filozoficznej podbudowy twórczości Andrzeja Dudka-Dürera - artysty, który w dalszym ciągu jest niedoceniany (np. nie pokazuje jego prac na stałych ekspozycjach: Muzeum Narodowe w Warszawie czy Muzeum Sztuki w Łodzi), ponieważ nie pasuje on do żadnych modnych kryteriów, jak „sztuka krytyczna” czy „nowa ekspresja”. Jego aktywność wymyka się popularnym określeniom, skupiając się na poszukiwaniu i akcentowaniu nieustającej przemiany „fizycznej” i podkreślaniu poszukiwań duchowych, jak telepatia i lewitacja oraz etycznych np. czynienie dobra. Ukazuje zarówno pojęcie trwogi, jak też ironii wobec analizowanej rzeczywistości. W swym wykładzie zaakcentuję bliskie mu postawy artystyczne artystów takich, jak: Natalia LL (konceptualizm), Andrzej Urbanowcz (świat jako chaos) oraz zwrócę uwagę na problem obrazu/zapisu cyfrowego, gdyż od lat 90. jest on bardzo istotny w pracach Andrzeja Dudka-Dürera. W tym zakresie należy do najbardziej świadomych artystów polskich. Od 1969 roku głosi i realizuje jedną z najważniejszych idei, jakie powstały na arenie sztuk wizualnych w Polsce – konceptualno-performerską ideę „sztuki butów”, która towarzyszy mu we wszelkich wędrówkach mentalnych i rzeczywistych."

Widok ogólny w galerii El , Elbląg 2013 wystawa Andrzej DUDEK-DÜRER

Apokalipsa Dnia Powszechnego III, wideo instalacja 2004/ 2009

Autoportret zmultiplikowany metafizyczno-telepatyczny III, 1994, fotografia, druk cyfrowy, 525 cm x 400 cm

Fragment instalacji, w galerii El , Elbląg 2013 obiekty 1969-1999, widok ogólny



„Mój wybór koncentruje się zarówno na aspekcie medialnym dotyczącym problematyki modernizmu i postmodernizmu, jak też na warstwie ideowej, jaką prezentują pokazani artyści. Poszukuję twórców, którzy posiadają określoną świadomość w zakresie formy i warstwy filozoficznej. Zobaczymy prace w kilku formułach, w tym: body-artu, o estetyce rodem z Dalekiego Wschodu i w szczególnie modnej obecnie technice "found-footage". Zaprezentuję wybranych artystów filmu eksperymentalnego i wideo, w tym przede wszystkim twórców intermedialnych, których cenię za ich związki i relacje z fotografią. Pokaz został przygotowany właśnie w tym zakresie, aby twórczość obrazu ruchomego odnosiła się do medium fotografii, które dla niektórych z nich jest głównym środkiem artystycznym (np. Wiesław Hudon, Grzegorz Zygier, Leszek Żurek). Dla innych fotografia była pierwszym źródłem odniesienia, potem zniknęła z pola widzenia (Wiktor Polak). (…) Wideo-art jest formą sztuki wywodzącą się z tradycji filmu eksperymentalnego, mającą własną tradycję w postaci twórczości lat 70. i 80., oraz będącą także etapem pośrednim do sztuki interaktywnej, do której jak się wydaje należy przyszłość sztuki opartej na technologii. Oczywiście granice twórczości określanej mianem wideo są bardzo szerokie, dotyczą także performance, wchodzą w relacje z formułą dokumentalną (Anna Baumgart), grafiką czy muzyką tworzoną specjalnie do wideoklipu (Andrzej Dudek-Dürer, Mirosław Rajkowski) jako formy przestrzennej i płynnej w czasie.

Dnia 08.03 odbędzie się wykład i pokaz pt. Eksploracje modernizmu oraz początki postmodernizmu w wideo polskim od końca lat 80 XX wieku do 2009 

Wiesław Hudon: Arrosur Arrose, Duree, Grający w karty,   3` 17` ,1974

Adam Rzepecki i Grzegorz Zygier: Every Dog has his day,1990, 5' 3"

Witold Krymarys: Wyścig / A Race, 1987, 4’ 30

Zygmunt Rytka: Retransmisja / Retransmission, 1979-83, 15`

Wspólnota Leeeżeć: Bielmo awangardy / Leucoma of Avant garde, 1996, 2` 14`
Prombłuny mechanizm kuszenia / Choptheglow of Mechanism of Temptation, 1999, 5` 12`

Alicja Żebrowska: Homus, 1994/2002, 4.34
Tajemnica patrzy, 1995, 1.50

Anna Baumgart: Zima / Winter, 1997, 2' 30"
Kolekcja przypadkowych epitafiów / The collection of accidental epitaphs 1998, 5

Anna Orlikowska: Istota / Being, , 2005, 2.11
Film o robakach III / Film about Worms III, 2005, 0.49

Wiktor Polak: Nie można oddychać zającem / Can’t breathe a Hare, 3 min, 2007
Zabawka /A Toy, 3 min, 2007

Agnieszka Chojnacka: Krótka historia latania /A short history of flying, 2006, 4.55

Arti Grabowski: Oktoberfest, 2002, 4" 28`
Człowiek@pl / Man@pl, 2002, 28 sek

Piotr Wyrzykowski: Atomic Love, 2002, , 5" 28`

Andrzej Kwietniewski: Teutonic Knights, 2002, 4'

The people of Poland are going on, 2002, 1' 10"

Andrzej Dudek-Dürer: Mental Steps, 2003, 5`

Marek Rogulski: Ćwiczenie łącza energetycznego / Lesson of Energetic Junction, 2006, 1`
Łączenie emanacji / Unique of Emanation, 2006, 1` 10`

Marek Zygmunt: Medytacje / Meditation, 2002, 8.53

Leszek Żurek: Mantra, 2005, 3` 48`
Powitanie / Welcome, 2007, 2`20

Mateusz Pęk: Life as a problem - machinima, 2009, 7.20

Robert Kiss "702 C" (2010). Portfolio Review (Bratislava 2012)

$
0
0

W sekcji "off" Miesiąca fotografii w Bratysławie (2012) wystawa702 °C Roberta Kissa zrobiła na mnie największe wrażenie.  Autor został także dostrzeżony na przeglądzie Portfolio Review, na którym zajął wysoką pozycję. Według mojej oceny klasyfikowałem go na 2 miejscu. 

Jego instalacja fotograficzna, składała się z werystycznych portretów połączonych z chłodnymi wnętrzami krematorium. Kontrast między "bios" portretowanych a zastygła materią posiada swoją dramaturgię, która niczym film była pokazaniem ostatniej(?) drogi na tym świecie. Autor jest bardzo świadomy materii, w której się porusza, ceni szczególnie cykl Andresa Serrano Kostnica (The Morgue), który dla tego typu fotografii odkrył nowe znaczenia.  W podobnym kontekście należy widzieć i interpretować prace jego kolegi z uniwersytetu w Opavie - Milana Bureša Crematorium, które prezentowałem na swoim blogu. Młodzi czescy fotografowie racjonalizują śmierć, a polscy? Poza bardzo przekonującymi pracami Koraliny Jonderko studentki szkoły filmowej z Łodzi, nie wiem jak odpowiedzieć na to pytanie. Ale trzeba je stawiać, gdyż jest on kardynalne, w dalszym ciągu, pomimo ponowoczesnego ukrycia istoty śmierci.



Robert Kiss was born in 1988, in Kladno, Czech Republic. He lives partly in Czech Republic and Slovakia. Temporary he is a student of Institute of Creative Photography in Opava (CZ). Robert had several successful author exhibitons and his photographs are regularly part of common international school exhibitions or festivals presented all over the Europe. He was awarded in student photographic contests and portfolio review in documentary and portrait categories.












702 °C

Collection of photographs named 702 °C, formed in 2010 as a graduation work at Higher School of Graphics. The documentary set awarded in Czech Press Photo contest 2010 brings unique shots taken in a funeral parlour and crematory. It brings you closer to a place and life of people that one can never discover alive.

Author´s notice:
The basic impulse for me to explore the topic was the death of my grandfather. His funeral took place in a church. About one hour before the ceremony they opened the coffin for us to have the last look. My mum took a picture of him and then we closed the coffin. I was thinking why she had done such a thing and did not understand until I saw the photograph. My granfather looked happy, live and this picture of him reminded me all the good things he had done for me. Later on, when I got a chance to shoot in a such a place, I did not hesitate at all. It was a chance for my own Art Therapy.

All the books, documentaries and photographs relating to this topic lead to a  demystification of death itself, not excluding my work.  What they have in common is a real effort to open the topic, the taboo of death, and not to dishonor both the subject matter and people displayed. Then how to achieve such a goal without a factual report about the subject?

Robert Kiss
www.kiss.4ormat.com
www.facebook.com/pages/Robert-Kiss-Photographer/169570238472
kissphotograph@gmail.com

Nadzieja fotografii polskiej - Karolina Jonderko

$
0
0
Karolinę Jonderko poznałem na konkursie w Kole 2010, na którym byłem członkiem jury. Studentka szkoły filmowej w Łodzi otrzymała wówczas I nagrodę na pracę Nieobecność. Ta, jak i kolejne jej zdjęcia, całe serie, poświęcona jest nieżyjącej matce. "Znak śmieci" stał się  jej głównym przesłaniem i wskazaniem drogi artystycznej. Takie bardzo osobiste wyznanie i jednocześnie przesłanie odróżnia jej twórczość (i bardzo dobrze) od tego co się dzieje w najnowszej fotografii polskiej, która jest przede wszystkim nudna. Ale trzeba zaznaczyć, że zawsze tak było i nie jest to nowy wyróżnik. 

Karolina Jonderko jest nadzieją i szansą fotografii polskiej i mam nadzieję, że wytrwa w swym projekcie o "oswajaniu śmierci" i będzie go rozwijać. Bardzo cenię jej prace, może poza tymi quasi dokumentalnymi, których za dużo jest na jej stronie internetowej.

Przyjrzyjmy się pozornie typologicznej i konceptualnej serii, w której Jonderko "wciela" się w postać nieżyjącej matki. Jak wyrazić ból, jak przetrwać? Jak pozować przed aparatem fotograficznym, który także obnaża? Mam pewne wątpliwości przy tej serii i wciąż zastanawiam się - co może i powinna wyrażać mimika? Może należałoby użyć drobnych akcesoriów związanych z matką, np. leżących w nieładzie  i zapomnieniu? Może?


AUTOPORTET Z MATKĄ (2012)

Pamiętam radość wywołaną odkryciem żelek Haribo, Nutelli czy margaryny między kolorowymi ubraniami w dużych piętnastokilowych kartonach. Dostawaliśmy paczki od krewnych z "Efu" (RFN), kiedy w Polsce brakowało wielu podstawowych rzeczy. To było święto, zawsze otwieraliśmy je całą rodziną. Te ubrania wystarczały mamie, nigdy nie odczuwała potrzeby kupowania nowych. Wolała zaoszczędzić na ważniejsze wydatki. Wyglądała zawsze skromnie, nie lubiła koloru czarnego. Mówią, że strój jest elementem kreującym tożsamość, a mama całe życie chodziła w ubraniach nie wybranych przez siebie.

8 lutego 2011 roku minęły cztery lata od jej śmierci. Od tego czasu żyję przeszłością i w przeszłości. Całą swoją dotychczasową twórczość opierałam na wspomnieniach i tęsknocie. „Autoportret z matką” jest próbą podsumowania tego ciężkiego dla mnie okresu, ostatecznego pogodzenia się z rzeczywistością i wyjścia poza to co „było”. Dom mojej babci stoi dziś pusty i zimny, szkody górnicze powoli zmieniają go w ruinę. To tu wychowywała się moja mama, siostra i ja. To tu wywiozłam garderobę po śmierci mamy. To tu, po śmierci babci, wykonuję autoportrety, odtwarzam z pamięci stroje dokładnie tak, jak dobierała je mama. Przymierzam kolejne komplety, które kiedyś, przy okrzykach radości, wyciągaliśmy z paczek. Na zielonym płaszczu znajduję jej jasny włos.

Karolina Jonderko











Każda z tych fotografii i każde z ubrań posiada swą historię opisaną przez Jonderko. Ważny jest także gest przedstawienia gołych stóp jako wyraz łączności, otwarcia i pojednania. Tak, to bardzo ważny znak... .

Sztuka polega, aby potrafić łączyć swe idee i być wiernym swej postawie. Właśnie ten aspekt wyraża seria trzech prac: Autoportret bez twarzy I, II, III (2012), wykonana w duchu bardziej zamaskowanym, ale jakże symbolicznym. Twarz zastąpiona została portretem matki, wiszącym szlafrokiem i kiczowatym obrazkiem religijnym, oczywiście także w kontekście nieżyjącej matki. Fotografia powinna być "szczera", o czym zapomina wielu współczesnych fotografów, podążając za łatwymi i banalnymi tematami dla mamony lub "bycia" w środowisku.. 




Katerina Mistal "Mapping Europe" (Portfolio Review Bratislava 2012)

$
0
0
Ze wszystkich cykli, jakie mogłem zobaczyć w listopadzie 2012 roku na  Porfolio Review w Bratysławie "Mapping Europe"  Katerina Mistal  (Sztokholm) zrobił na mnie największe wrażenie. Zresztą wystarczy obejrzeć stronę www artystki, aby zobaczyć, że był on pokazywany m.in. na dużym festiwalu  PhotoIreland Festival 2012, gdzie była także eksponowana ekspozycja Andrzeja Różyckiego. 

Katerina Mistal wystawiała także w poznańskim Arsenale (Pozoranci, 6.11.-29.11.2009) oraz na wystawie zbiorowej w ramach 7. Biennale Fotografii w Poznaniu - Marginalność pejzażu. Tutaj drobna uwaga. Już na pierwszy rzut oka widać, że w pracach szwedzkiej artystki, czeskiego pochodzenia, postrzegamy nowa jakość pejzażu, nie zaś jego "marginalność". Wielkoformatowe fotografie w konceptualny sposób starają się opisać nie tylko pejzaż, ale także przestrzeń społeczna nowej, zjednoczonej Europy. Artystka świadomie czyni to w konceptualny sposób, marginalizując sylwety początkowo dzieci, potem także dorosłych, "wykorzystując" różne pory roku, z premedytacją tworząc performance, o nowej jakości, gdyż pejzaż, w tym morze, chmury, śnieg(!), czy wzgórza grają swe istotne role. Ludzie opisują horyzont jednocześnie pytając o tożsamość czy poszczególne składniki społeczne określonych miejsc i państw europejskich, zaczynając od Gibraltaru, poprzez Maltę, polski Przemyśl, a kończąc na na północy Europy. Kilka dni temu artystka przy 20 stopniowym mrozie realizowała kolejną sesję w Kirunie (Szwecja). Katerina świetnie panuje nad fotografowaną przestrzenią, umiejętnie wybierając kompozycje typie dynamicznym, z liniami diagonalnymi lub przeciwnie, rzadziej, statyczną z perspektywą kulisową. W krajobraz wpisuje ludzkie życie, choć czyni to arbitralnie, inscenizując i aranżując układ, w rezultacie tworzy nowy rodzaj land-artu, w który przyciąga odbiorców także dzięki niebanalnym walorom estetycznym. Poza tym proszę uważnie przyjrzeć się poszczególnym zdjęciom można dostrzec miejsce szczegółów (np. lecący samolot, śpiewających mężczyzn), które wzbogacą ostateczny efekt. Artystka w wyjątkowy sposób tworzy syntezę przestrzeni, w tym przyrody, architektury i ludzi. Jestem wciąż pod wrażeniem.

Na wspomnianym Porfolio Review w Bratysławie głosowałem na prace K. Mistal na I miejscu. Ostatecznie otrzymała II miejsce. Taki był ostateczny wynik:

1. Jan Brykczyński
2. Katerina Mistal, Marjan Krebelj
3. Wim de Schamphelaere, Petra Rautenstrauch

Dla osób chętnych spróbowania swych "sił" podaję link do informacji o kolejnym Portfolio Review w 2013 w dniach 08-09.11.
http://www.sedf.sk/en/moph2011/portfolio11/117-the-international-portfolio-review-2013


Giblartar

Catania

Cypern

Lampedusa

Malta


Nida

Nida

Oulu

Oulu

Porto Veccchio

Przemyśl

Katerina Mistal

"I am Swedish based visual artist who works with photography and video installations. I am interested in representations of the landscape and have previously experimented with the unknown landscape (in the series ”Fear of landscape” Gallery Hippolyte in Helsinki 2004, ”Margins” the 7th Biennale of Photography in Poznań, Pl, 2011). I have explored the theme of unknown sites in inphoto - based installations (Eskilstuna Art Museum 2008-09, ”Topos/Place” Thessaloniki Photo Festival, Gr 2010 and at the Reykjavik Arts Festival in Nordic house, Is 2009). In the project initiated by RUCA in Stockholm “Informal cities” I worked with the children from Soweto in South Africa on a photo project“Limits”.Most recently, at the Åland Art Museum 2011, I exhibited the first part of my ongoing project ”Mapping Europe”."
www.katerinamistal.com
Viewing all 238 articles
Browse latest View live