Prezentuję tekst oddany do druku w lipcu 2015 roku, a wydrukowany w listopadzie, konkretnie 13.11.2015 roku. Mamy więc do czynienia z materiałem historycznym, w którym starałem się analizować wystawę w Muzeum Sztuki w Łodzi, konkurs kuratorski na Pawilon Polski w Wenecji oraz atmosferę upolitycznienia znanych instytucji, w tym muzealnych w Łodzi, gdzie odbywały się wiece polityczne. Miasta, w którym co roku króluje festiwal światła i powstaje "mural na muralu", oczywiście za gigantyczne pieniądze.W tekście upominam się o niektórych artystów, np. Edwarda Łazikowskiego, Magdalenę Samborską czy Marka Rogulskiego.
Krytyka znika, sztuki wizualne są marginalizowane w obecnej polityce rządu. Poparcie ma przede wszystkim środowisko filmowo-teatralne. Żadne pismo artystyczne w roku 2017 nie nie otrzymało dofinansowania z dotacji MKiDN. Od kilku lat nie ukazuje się żaden periodyk poświęcony fotografii artystycznej. I jest to nowa sytuacja, nieznana między 1947 a 2012.
Tekst jest dalej aktualny ponieważ nie ma wypracowanych demokratycznych reguł wokół ważnych instytucji muzealnych, galeryjnych, tak aby mogły normalnie funkcjonować bez nacisków czy wpływów politycznych z prawa i lewa?. Nie ma więc zbyt wielu konkursów na stanowiska dyrektorskie, a jeśli są, to efekt ich jest kompromitujący. Wymienię niedawny konkurs na dyrektora Galerii Miejskiej Arsenał, w którym skompromitował się prezydent Poznania i jednocześnie powołany, nowy dyrektor. Inną konkursową zmorą jest ich "ustawienie" pod konkretnego (partyjnego/politycznego) kandydata. Przypomnę także pozbycie się z Wrocławia w 2016 roku Doroty Monkiewicz, która stworzyła ważne w Polsce muzeum, jakim jest niewątpliwie Muzeum Współczesne Wrocław. W tym samym mieście rozegrał się inny dramat Zbigniewa Rybczyńskiego, zakończony procesami sądowymi i emigracją do USA. Wybitnego artystę dosłownie zniszczono i niewiele osób stanęło w jego obronie, w przeciwieństwie do sytuacji Monkiewicz, którą broniło prawie całe środowisko.
P.s. Dziś, 30.03.17, zobaczyłem listę pozytywnie rozpatrzonych odwołań z MKiDN (czasopisma). 80 tysięcy otrzymał "Arteon", 30 tysięcy "Szum", a poza tym prawie wszyscy, w tym jazz, komiks (!) i "Fronda", czyli nie można zarzucić, że odbyło się "Bez wierszówki", bo ona także otrzymała grant.
P.s. Dziś, 30.03.17, zobaczyłem listę pozytywnie rozpatrzonych odwołań z MKiDN (czasopisma). 80 tysięcy otrzymał "Arteon", 30 tysięcy "Szum", a poza tym prawie wszyscy, w tym jazz, komiks (!) i "Fronda", czyli nie można zarzucić, że odbyło się "Bez wierszówki", bo ona także otrzymała grant.
Tekst K. Jureckiego (2015)
To, że wszystkie wystawy w MS w Łodzi są na wysokim dowiedziałem się z audycji TOK FM. Tym razem w programie na temat Superorganizmu Anda Rottenberg powiedziała, że wystawa odkrywa nowych artystów. Wymieniła m.in. Ansela Adamsa. Artysty obecnego w każdej światowej historii fotografii, w każdym ważniejszym muzeum amerykańskim, a nieznanemu polskiej krytyczce sztuki. Ważne jest też, że nigdy nie był artystą awangardowym, a przez pewien czas tylko nowoczesnym. Na tym właśnie polegał poważny błąd merytoryczny dużej wystawy w MS w Łodzi. Bardzo wiele z pokazanych prac nic nie miało wspólnego z terminem awangarda, co najwyżej modernizm. Rottenberg nie stać było na najmniejszą krytykę, co jest zrozumiałe. Słowo krytyczne, choć zawoalowane, wyraziła Sasa Lubińska w artykule Awangarda i doświadczanie przyrody w internetowym "e.CzasieKultury.pl", która napisała: "Po rozpoznaniu się całością wciąż jawi mi się [wystawa - K.J.] jako elegancko przygotowana potrawa jednogarnkowa. Nawał nazwisk, idei, czarno-białych fotografii, archipelag niewielkich gablotek z rzeźbami i wzorzyste projekcje na ścianach, aż robi się duszno". Potwierdzam było duszko, także od natłoku reprodukcji. Trzeba było pokazać mniej, wtedy układ ekspozycji byłby bardziej czytelny.