Brzmienie ciszy, Chile, 2008. Ta fotografia, jak najbardziej trafnie kończyła ekspozycję w Jeleniej Górze. Cień autora widoczny jest na murze cmentarnym, tle wielka góra, archetypiczny motyw podróży w czasie i w przestrzeni.
Otwarcie wystawy. Pośrodku: Tadeusz Prociak i dyrektor muzeum Gabriela Zawiła (materiały prasowe Muzeum Karkonowskiego)
Koniec finisażu 03.04.16. Od lewej: Tadeusz Prociak, Jacek Jaśko i K. Jurecki, fot. Barbara Wyleżoł
Mój wykład na finisażu, fot. Barbara Wyleżoł
Otwarcie wystawy. Pośrodku: Tadeusz Prociak i dyrektor muzeum Gabriela Zawiła (materiały prasowe Muzeum Karkonowskiego)
Koniec finisażu 03.04.16. Od lewej: Tadeusz Prociak, Jacek Jaśko i K. Jurecki, fot. Barbara Wyleżoł
Mój wykład na finisażu, fot. Barbara Wyleżoł
Prawie każdy jest fotografem, prawie każdy jest w drodze. Taką fotografię uprawiał zarówno Tadeusz Cyprian, dokumentując podróż po Dalmacji w okresie międzywojennym, taką fotografię tworzył po II wojnie Jan Bułhak fotografując tzw. Ziemie Odzyskane.Taką fotografię uprawiał wiele lat Andrzej Strumiłło, który zbliża się do kresu swej drogi. I wielu innych fotografował w podróży. Ale jak z fotografii i podroży zrobić problem?
Fotografami w drodze od wielu są zwłaszcza: Andrzej J. Lech i jego Dziennik podróżny oraz Bogdan Konopka; nie tylko z wystawy Rekonesans. W naszych czasach nośne w latach 40. i 50. XX wieku hasło "fotografii w drodze" zostało, jak wiele innych, zdewaluowane. Pokazanie podróży tramwajem z Łodzi do Ozorkowa jest oczywiście podróżą, ale z wystawy jaką oglądałem w ŁDK w Łodzi nie wynikało nic, poza przeniesieniem autentycznego przystanku do galerii. A zdjęcia pokazane jako uzupełniające zasadniczą wystawę na przystanku były ciekawsze, od głównej części wystawy, zrobionej nonszalancko i przede wszystkim bez jakiekolwiek pomysłu.
Poważnym "fotografem drogi", który pokazał 140 zdjęć w kilku cyklach, z metafizycznym pomysłem dotyczącym niesionych na górę "kapsuł czasu", jest z pewnością Tadeusz Prociak. Jego wystawa pokazana w Jeleniej Górze zrobiła na mnie bardzo duże wrażenie. Śmiem twierdzić, co mówiłem publicznie w Muzeum Karkonoskim, na finisażu 03.04.16, że prawdopodobnie będzie to najważniejsza wystawa w Polsce w roku 2016. Oczywiście jedna z najważniejszych, bo nie wiemy, co się jeszcze zdarzy.... Tu liczył się rozmach zamierzenia i uchwycenia wielu zjawisk, które kończyły się widokami z cmentarza. Przy okazji ekspozycji wydano spory album, który też wart wnikliwej recenzji. Zamieściłem w nim duże opracowanie historyczno-krytyczne o Prociaku, który na arenie ogólnopolskiej pojawił się już ok. 1990 roku.
Cień wielkiej góry, Cotopaxi Ekwador, 2006
Opis techniczny ekspozycji:
1/ CIEŃ WIELKIEJ GÓRY – 8 dyptyków:
- praca I w dyptyku: fotografia cienia góry (m.in. Kilimanjaro, Aconcagua, Ararat) realizowana z jej kopuły szczytowej - praca w passe-partout i ramach o formacie 240x300 mm;
- praca II w dyptyku: kamień zabrany ze szczytu wklejony w nienaświetlony papier fotograficzny i „budujący” swój własny cień (proces otwarty) - praca w passe-partout i ramach o formacie 240x300 mm.
2/ ALIENACJE – 16 fotografii w passe-partout i ramach o formacie 320x420 mm.
3/ KRAJOBRAZ Z PRZEDPLNEM – 10 fotografii w passe-partout i ramach o formacie 320x420 mm.
4/ CHATA ZA WSIĄ – 16 fotografii w formacie 300x400 mm w passe-partout o formacie 400x500 mm.
5/ IDĄC... – 11 fotografii w formacie 200x300 mm w passe-partout o formacie 300x400 mm.
6/ TEATR JEDNEGO AKTORA – 16 fotografii w formacie 200x300 mm w passe-partout o formacie 300x400 mm plus 6 fotografii obraz „na spad” o formacie 420x594 mm.
7/ COCA-COLA – 20 fotografii w passe-partout i ramach o formacie 240x300 mm, 2 fotografie 700x1000 mm oraz baner o nieokreślonej jeszcze wielkości.
8/ POEZJA MURÓW – 11 fotografii obraz „na spad” o formacie 420x594 mm.
9/ NIEPAMIĘCI – 16 fotografii: obraz „na spad” o formacie 420x594 mm plus 3 banery w układzie pionowym 1300x4000 mm.
10/ BRZMIENIE CISZY – 14 fotografii w formacie 125x175 mm w passe-partout o formacie 215x265 mm.
P.S. Tadek Prociak pytał mnie o Fotofestiwal w Łodzi. Tak mu krótko napisałem w mailu z 27.06:Widziałem kilka wystaw na Fotofestiwalu. W ŁDK poza "Granicami miasta" są słabe lub jeszcze gorzej. W sumie są tu 4 wystawy. Widziałem reprodukcje (czego nie zaznaczono) Chima bez dat i bez podpisów. Tj. żadnego podpisu nie było pod zdjęciami.... Widziałem techniki alternatywne, bardzo przypadkowy wybór.Widziałem wystawę, gdzie na ul. Piotrkowskiej chodziło się po zdjęciach. Inne były w formie kubików. Wszystko w metalowych konstrukcjach, które sporo kosztowały i "zabijały" ciekawe nieraz prace. I był to dokument o Łodzi, także o wielkości KOD-u Trzeba dodać "żelazny". Wdziałem wystawę członków ŁTF, której nie powinno być. I w końcu. Jest jedna wystawa na poziomie światowym - R. Rauschenberga. Dodam także bardzo dobrą wystawę Grzerza Przyborka w Szklarni i dużo słabszą o piętro wyżej. Tu w Łodzi (i w Krakowie także) nie chodzi o fotografię, chodzi o dotacje z miasta i MKiDN.... Oczywiście Fotofestiwal ma się b. dobrze". Oczywiście to nie jest recenzja tylko luźne uwagi.
Coca-cola, Etiopia, 2007
Poezja Murów, Autonomia Palestyńska, 2007
Niepamięci, RPA, 2011