"Exit" - jak podsumować 100 wydanych numerów? Pomimo smutku jaki powstaje po wiadomości o końcu, jest się z czego cieszyć, gdyż "Exit" zawsze ukazywał się regularnie. Był też jedynym polskim pismem o sztuce od samego początku w wersji polsko-angielskiej. Widać w tym nawiązanie do "Projektu", który zakończył swój żywot ok. 1990. Lansował on tzw. sztukę użytkową (np. grafikę projektową), ale miał także numery specjalne numery poświęcone fotografii. Do tej idei z kolei od początku lat 90. nawiązuje, i to jak najbardziej słusznie, "Format".
Okładka 100 numeru, ideowo nawiązująca do 1. Projekt pisma od samego początku do końca Maciej Kałkus
"Exit" stworzony przez jednego człowieka - Jacka Werbanowskiego z Galerii Promocyjnej wcześniej redaktora "Sztuki", przy pomocy Bogusi Słoniny, rewelacyjnie trafił w puste miejsce i nowe oczekiwania publiczności. Pod względem projektowym w 2002 r. pismo zmieniło swój format z bliskiego A3 (40 cm x 28 cm) na A4 (28,5 cm x 22 cm).
W latach 90. pismo było to bardzo popularne. Jego ideą było pokazywanie nowych aspektów sztuki polskiej (nowa ekspresja, "sztuka krytyczna", neoawangarda - np. Józef Robakowski, Zygmunt Rytka, Łódź Kaliska), jej klasyków (Natalia LL, Magdalena Abakanowicz), młodych (Zbigniew Libera, Mikołaj Smoczyński) oraz tego co dzieje się na tzw. prowincji. Dlatego mogłem pisać np. o wystawach Piotrkowie Trybunalskim. Magazyn od samego początku zainteresowany też był fotografią, performance, ale także malarstwem. Z pewnością będzie źródłem na temat sztuk wizualnych w wolnej Polsce. Określonym stylem wyróżniały się w nim teksty Jerzego Truszkowskiego. Pamiętam szok, którego doznałem po przeczytaniu w latach 90. artykułu o Zbigniewie Liberze i jego kontaktach z kobietami. W "Exitcie" opublikowałem szereg, jak przypuszczam, ważnych tekstów: o "szkole jeleniogórskiej", środowisku suwalskim skupionym wokół Staszka Wosia czy Łodzi Kaliskiej. Tu pojawiła się także w końcu lat 90. (nr 3 z 1997) moja polemika z Józefem Robakowskim pt. Uwagi młodszego na temat Łodzi Kaliskiej. Rozpoczęta, co istotne, jak zwykle przez nestora łódzkiej neoawangardy.
Pismo, na co warto zwrócić uwagę, bardzo rzadko chyba dwukrotnie (na pewno w 2014), dofinansowane było przez Ministerstwo Kultury. Czyli przez 23 lata utrzymywało się samo. Było to pismo "środka". Ani lewicowe ani prawicowe, bez walki i polemik w ostatnim czasie, jaka odbywa się obecnie między "Obiegiem" i "Szumem z jednej a "Arteonem" z drugiej strony barykady.
W imieniu własnym oraz innych współpracowników dziękuję panu Jackowi i pani Bogusi za 100 numerów i ich wkład w rozwój kultury polskiej. Za 25 pracy i jakże miłe spotkania w lokalu Galerii Promocyjnej!
W ostatnim numerze "Exitu" polecam teksty: o Teresie Żarnower, Zbigniewie Warpechowskim, niedocenianym Egonie Fietke i największym talencie fotografii polskiej - Karolinie Jonderko.
A jednak szkoda, że nie będzie już "Exitu". Ale wszystko kiedyś się skończy, przynajmniej w materialnym wymiarze.